Jak to w dawnej Polsce było cz. 5 - Zaloty

Zanim doszło do ślubu, osoby zainteresowane ożenkiem (lub zostaniem kochankiem, ale o tym może kiedy indziej) uskuteczniały wszelakiego rodzaju zaloty. Osobiście uważam, że powinniśmy odkurzyć sposoby naszych przodków i z powrotem wtłoczyć je w nasze życie uczuciowe, bo niestety nie dorównujemy im i często idziemy na łatwiznę. Dzisiaj zabawa w flirt, podchody tak jakby zanikła. Może jeszcze nastolatki mają trochę romantyzmu w sobie, ale reszta…. szkoda gadać. Bo, kobiety podrywają mężczyzn, a nie odwrotnie, bo żeby dostać to, co się chce często nawet nie trzeba się starać i wszystko sprowadza się do:
– He He, fajnie ruszasz tyłkiem, chodź do łóżka.
- He He, no dobra.
Może zbytnio generalizuję, ale nie zaprzeczycie, że wszystko się spłyciło i ludziom nie zależy przedłużaniu na dreszczyku emocji, tylko od razu idą na całość. O matko! Ale ze mnie romantyczka!
No nic, wracam do tematu.
W dawnych czasach odbywało się to tak. Oni wariowali, a one łaskawie przyjmowały te wariactwa.
Mężczyźni, głośni, rubaszni, hałaśliwi, prości w obejściu, kiedy spotkali kobietę, która im się podobała po prostu wychodzili z siebie, żeby zostać zauważonym.
One, często chowane pod kloszem, w asyście starszych od siebie dziewczyn i przyzwoitek w postaci np. matki mogły ze spokojem obserwować poczynania amantów, żeby w końcu wybrać tego jedynego. Oczywiście przy aprobacie rodziców.
Biorąc pod uwagę rozmiar gościnności Polaków, zamiłowanie do zabaw i przebywania w towarzystwie, młodzi mieli gdzie się poznawać.
Jak wyglądały takie zaloty?
Jak pisałam we wcześniejszych częściach w nowożytności liczyła się sprawność fizyczna. Dlatego młodzi amanci często popisywali się przed kobietami swoimi umiejętnościami w zakresie posługiwania się szablą czy jazdy na koniu. Wiedząc, że są obserwowani wyczyniali na grzbietach zwierząt dzikie ewolucje i wiadomo, że największe szanse miał ten, który był najbardziej sprawny. W historii mamy taki przykład wyższości sprawności fizycznej nad innymi cechami. Np. wspominany przeze mnie wcześniej Jeremi Wiśniowiecki wygrał w konkurach do ręki Gryzeldy Zamoyskiej z Władysławem Dominikiem Zasławskim – Ostrogskim. Dla porównania dodaje poniżej zdjęcia.
Oczywiście sprawność fizyczna nie była jedynym atutem młodego księcia. Był tez inteligentny, co jego wykształconej przyszłej żonie bardzo odpowiadało. Nie mniej jednak, Ostrogski oprócz dużej nadwagi był ponoć gnuśny, leniwy i bez poczucia humoru. A to była po sprawności fizycznej kolejna cecha, która bardzo odpowiadała młodym szlachciankom. Dziewczęta lubiły chłopców dowcipnych i nie chciały spędzać czasu ani życia ze smutasami.
Szlachcice natomiast gustowali w kobietach niezbyt hałaśliwych, co nie znaczy, że spokojnych i bez charakteru. Mówiąc o hałaśliwości mam na myśli, głośne gadanie, ostentacyjne zaznaczanie swojej obecności, prostactwo wypowiedzi, co potencjalni amanci mogli uznać za narzucanie się. Nie mogły być też obrażalskie i kłótliwe. Nasi mężczyźni też stawiali na poczucie humoru. Oczywiście dąsanie się we flircie było, jak najbardziej wskazane.:)
Panowie woleli dziewczyny szczupłe, jędrne, kształtne i o urodzie miłej dla oka. Z tym, że muszę jeszcze napisać, co uważano za urodę. Niekoniecznie chodziło o kategorie piękna samej twarzy, ale o to, co na niej było. Czy dziewczyna miała zęby i jakie one były? Wtedy już w młodym wieku można było ich nie mieć. Posiadanie ich było oznaką zdrowia. Czy miała skórę gładką, czy chropowatą po przebytych chorobach? Także jeżeli dziewczyna nie była ładna, ale miała gładką twarz, wszystkie zęby, a do tego była miła, to mogła nawet być uważana za piękność.
Kiedy już kawaler był pewien, że przypadł do serca dziewczynie, zaczynały się flirty, które wymagały niezłego gimnastykowania umysłów, żeby robić to tak, aby nie gorszyć otoczenia. Żarciki, schlebianie, komplementowanie były tylko wstępem. Naprawdę zakochany chłopak pisał wiersze i dawał je wybrance do przeczytania przy pierwszej lepszej okazji. W wierszach tych wychwalano zalety fizyczne, jak i intelektualne kobiet, co nie zawsze musiało być zgodne z prawdą. Mężczyźni wychwalali te części ciała, które według własnego gustu i preferencji bardzo lubili, dlatego powstało mnóstwo wierszyków wychwalających, oczy, usta, piersi, dłonie czy stopy. Nasi najwięksi pisarze epoki renesansu i baroku nie wstydzili się przekazywać światu informacji o walorach swoich narzeczonych, żon, czy po prostu kobiet. Takimi byli Jan Kochanowski, Samuel Twardowski czy Wacław Potocki.
Ludzie wtedy nie urywali swoich uczuć, pisali z serca i bardzo otwarcie o tym co im się podoba, a co nie.
Zaloty miały jeszcze jeden rytuał, mianowicie dawano sobie prezenty. Nie chodziło o drogie rzeczy, a o symbolikę. Kobiety dostawały słodycze, kwiaty (niekiedy od razu z wazonem),owoce, a w co bardziej zaawansowanym stadium zalotów mogły to być jakieś prezenty bardziej wartościowe np. spinka, wisiorek, A kiedy młodzi spodobali się sobie, majątkowo byli w podobnej sytuacji, rodzice byli przychylni, następowały zaręczyny i ślub. Ale o tem, potem.
Bibliografia:
Zbigniew Kuchowicz „Miłość staropolska”
Agnieszka Lisak „Miłość staropolska”
Romański Romuald „Książę Jeremi Wiśniowiecki”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Wypoczyn w Jastarni - lato 2024 cz.1