Przyjaciółki - odc.9
Julia
Myślała,
że pójdzie oglądać wyścig z trybun, ale Bysior postawił ją wśród swoich kumpli
i kazał wszystko oglądać na monitorze. Kiedy powiedziała, że może iść na
widownię, on tylko parsknął i powiedział.
-
Tak, a potem będę cię tam szukał przez trzy godziny – pocałował ją w czoło –
narzeczona powinna być przy narzeczonym.
-
Kto by pomyślał, że wśród tych spalin znajdzie się taki romantyk – żartowała
sobie z niego.
-
A żebyś wiedziała – popatrzył na kolegów – chłopcy, dbajcie o nią.
Tamci
pokiwali głowami i ponownie zapatrzyli się w duży monitor.
-
Oddajesz mnie w dobre ręce – ironizowała.
-
Też tak uważam – pocałował ją i poszedł na start.
Chłopaki
przynieśli dla niej krzesło i dostała najlepszą miejscówkę, siedziała na wprost
monitora i oglądała wyścig. Widok wypadków i stłuczek mroziła jej krew w
żyłach, ale ze względu na Bysiora nie odwróciła wzroku. Szczęśliwie wyszedł z
wyścigu bez szwanku, ale nie zajął pozycji na podium. Z 15 najlepszych był 5.
Julia
myślała, że go to zasmuci, ale on uśmiechał się od ucha do ucha i mówił.
-
Cholernie dobry wyścig. Startować z takimi wariatami, to zaszczyt. Nawet
Jaszczur był trzeci, a Grzechota niestety się rozbił.
-
Ale nic mu się nie stało?
-
Nic takiego, zbił sobie bok – Bysior machnął ręką – ale to o mnie powinnaś się
najbardziej martwić.
-
Przecież jesteś cały.
-
Ale nie wygrałem.
-
Przecież cię to nie smuci.
-
Ale mogłabyś chociaż trochę mi współczuć.
Julia
przewróciła oczami i przytuliła mocno swojego chłopaka.
-
Oj mój bidulku, jak ty będziesz teraz żył z taką porażką, ale nie martw się, to
nie była twoja wina. Po prostu tamci na pewno oszukiwali.
Bysior
parsknął śmiechem.
-
Dobra, już wystarczy, czuję się pocieszony.
-
Naprawdę, bo jakby co, to mogę jeszcze…
-
Kocham cię – powiedział, a Julia najpierw zamarła i zbladła, a potem kolory
wróciły jej na twarz. Czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie. I wcale jej
nie przeszkadzało, że stali wśród spalin, ryku silników, wrzasków ludzi. To nie
miało znaczenia. Najważniejsi byli oni.
-
Czemu płaczesz? – spytał, ocierając łzę z jej policzka.
-
Nie płaczę – uśmiechnęła się ciepło – po prostu jestem szczęśliwa.
Dorota,
Lola, Kaśka i Julia
Dorota
i Julia długo zastanawiały się, czy wtajemniczać dziewczyny w wyścigi. Ale po
kilku naradach doszły do wniosku, że co nieco mogą powiedzieć, zwłaszcza, że
Dorota chciała świętować swoje zwycięstwo, właśnie z nimi.
A
poza tym, przecież to była legalna impreza, o tej drugiej stronie, wolały
jeszcze milczeć.
Lola
i Kaśka były zaskoczone, kiedy weszły do jej domu. Myślały, że będą tylko one
cztery, tymczasem w środku przebywało już kilkanaście osób. W tym rodzina
koleżanki. Normalnie, by ich nie było, ale zwycięstwo w wyścigach, to była
radość dla nich wszystkich.
Na
środku salonu, na stole leżał tort w kształcie samochodu, na którym Karina
ustawiała świeczki.
Przed
dziewczynami stanęła Dorota i Julia, obie były uśmiechnięte od ucha do ucha.
-
Zapraszamy.
-
Ale o co tu chodzi? Nie mówiłaś, że to impreza? – pytała Lola.
-
Właśnie nadszedł czas, żebyście poznały moje hobby i moich znajomych z ekipy –
powiedział Dorota – dziewczyny, moją pasją są wyścigi i właśnie dzisiaj
wygrałam jeden z najważniejszych. Ogólnopolski Wyścig Amatorów, w drugiej z
pięciu kategorii – koleżanki stały z otwartymi ustami – Julia, one nic nie
rozumieją.
-
Bo gadasz nie po polsku. Dziewczyny Dorota się ściga, wygrała i świętujemy.
Jasne?
-
Taaaak – odezwała się niepewnie Kaśka.
-
Zapraszamy, zapraszamy – za plecami Doroty pojawił się ojciec – nie stójcie tak
w progu. O pani w ciąży, tam jest fotel, zapraszam.
Lekko
oszołomione koleżanki weszły do pomieszczenia. Było głośno i wesoło. Wokół
kręciło się mnóstwo mężczyzn, często wytatuowanych niemal od stóp do głów. Było
też kilka dziewczyn, ale niewiele. Do Julii podszedł znany im już Bysior.
-
O dziewczyny od stłuczki, fajnie że jesteście. Niestety to nie moje zwycięstwo
świętujemy, ale i tak jest fajnie – Julia szturchnęła go pod żebra – no co,
prawdę mówię.
-
Dobra – w końcu Lolę odetkało – teraz się bawimy, ale potem wszystko nam
powiecie, zgoda?
-
Zgoda – powiedziała Dorota i Julia jednocześnie.
Kaśka
Razem
z Tomkiem poszli na USG żeby sprawdzić stan zdrowia i płeć dziecka.
Lekarz
od kilku minut jeździł sondą po jej brzuchu, co i raz klikając w klawiaturę.
Oprócz tego, co jakiś czas wskazywał różne organy części ciała dziecka i jego
organy. Póki co rozwój był prawidłowy.
-
A płeć? – pytał Tomek.
-
A co państwo już mają?
-
Bliźniaki, chłopcy – powiedziała Kaśka.
-
No to ucieszą się państwo z wyniku, dziewczynka.
Kaśka
aż pojaśniała z zachwytu.
-
Czy to pewne? – dopytywał mąż.
-
Nigdy nie ma nic pewnego – odparł lekarz – czasami penis zawinie się tak, że
wygląda na dziewczynkę, a potem wyskakuje malec
z brzucha i niespodzianka.
-
No tak, słyszeliśmy o tym.
-
Ale proszę się nie martwić, najważniejsze, że dziecko jest zdrowe.
-
Ma pan rację – przytaknęła Kaśka – chociaż dziewczynka, to by było cudownie,
prawda?
Tomasz
uśmiechnął się do żony.
-
Pewnie.
-
Proszę się tak nie smucić – zaśmiał się lekarz – przy następnej wizycie
sprawdzimy jeszcze raz, wtedy się potwierdzi.
Lola
Mariusz
znowu jej nie powiedział, gdzie jadą, tylko kazał jej wstać o 6 00 rano.
Robiła
co mogła żeby o tej porze wyglądać zjawiskowo, ale jedyne co osiągnęła to wyraz
zmęczenia na twarzy, przeraźliwe ziewanie i niesforny kok na czubku głowy.
-
Prześpij się – żartował z niej – mamy przed sobą jeszcze dwie godziny jazdy.
-
Nie, nie – przetarła oczy, a potem zaklęła. Zapomniała, że zrobiła makijaż.
Sięgnęła po lusterko i zaczęła go poprawiać.
-
Jesteś piękna – powiedział mężczyzna i uścisnął jej rękę – zawsze.
Uśmiechnęła
się promiennie i powiedziała.
-
Akurat.
-
Mówię serio, zawsze będziesz mi się podobać. Zwłaszcza, że nadejdzie taki czas,
że będę się budził koło ciebie rano.
Lola
nie wiedzieć czemu, ale lekko się wzdrygnęła. Nie wyczuł tego.
A
ona nie rozumiała reakcji swojego organizmu. Nigdy nie miała problemu z seksem,
a tutaj co? Spotykała go od dłuższego czasu i nic. Fakt, że on nie naciskał,
ale przecież w końcu do tego dojdzie. Czemu więc odsuwała ten moment? Przecież
był idealny, do rozmowy, do wycieczek, wyglądał oszałamiająco, miał kasę.
Dlaczego więc czuła, że nie powinna mu się jeszcze oddawać?
-
Co się tak zamyśliłaś? – zagadnął. Uśmiechnęła się do niego szeroko.
-
Jesteś wspaniały – pogłaskała go po policzku i zmieniła temat – możesz mi w
końcu powiedzieć gdzie jedziemy?
-
Do Szczytna.
-
Tam? A dlaczego?
Mariusz
wzruszył ramionami.
-
Sama mówiłaś, że chcesz tam pojechać.
-
Ja?
-
Tak, ty. Jak byliśmy w Pułtusku.
Lola
roześmiała się.
-
Jesteś idealny, nie wierzę, że istniejesz.
-
Istnieję, istnieję – śmiał się do niej.
Dorota
Życie
wróciło na swoje utarte tory. Puchar stał na półce, rodzice znowu byli
rodzicami, rodzeństwo ponownie było złośliwe, chłopaki w pracy tacy sami, ech
życie.
Nie
wiedziała czemu jest smutna. Bo na pewno nie przez Roberta. Jaszczur? Raczej
nie, dawno go nie widziała, a poza tym nawet się nią nie interesował.
Dlaczego
więc czuła się jak skazaniec?
-
Powinnaś jechać na urlop – powiedział do niej ojciec, z którym pracowała przy
jednym samochodzie.
-
Po co?
-
Jak to po co? – zdziwił się ojciec – przecież od półtora roku nie wyjechałaś
dłużej niż na weekend.
-
Nie muszę.
-
Uważam, że powinnaś. Jesteś wypalona, robisz po łebkach.
-
Nieprawda – oburzyła się.
-
Tak? – wskazał palcem mężczyzna – a ta świeca na pewno tu pasuje?
Spojrzała
na przedmiot trzymany w ręku. Westchnęła.
-
No nie…
-
Weź tę swoją Julię, weź Karinę i jedźcie gdzieś na dłużej.
-
Karina zaczęła studia, nigdzie nie pojedzie.
Ojciec
wziął się pod boki i burknął.
-
Na urlop marsz.
-
Tato?!
-
Co tato! Kiedy już wyraziłaś ubolewanie, że nie możesz wziąć młodszej siostry
na wakacje, to naprawdę jest z tobą źle. Przecież ty nigdzie byś jej nie
chciała wziąć. Zatem, na urlop marsz. Dogadaj się z Julią i jazda z domu.
-
Jest środek października.
-
To jedźcie za granice.
-
Dobra, przemyślę.
-
Dorota, z tego co wiem sezon wyścigowy na ten rok się skończył w związku z
aferą z Robertem i glinami.
Spojrzała
na niego zaskoczona.
-
A skąd ty tyle wiesz?
Mężczyzna
uśmiechnął się pod nosem.
-
Odkąd wiem, że się ścigasz, staram się być na bieżąco.
-
Jesteś niemożliwy.
-
Po prostu cię kocham.
-
Ja ciebie też kocham, ale wracajmy do pracy.
-
Urlop – przypomniał.
-
Wieczorem czegoś poszukam i pogadam z Julią, zadowolony?
-
Może być.
Julia
i Dorota
Dorota
zaraz po pracy zadzwoniła do Julii i przedstawiła jej plan wakacji.
-
Ty, ja i Tunezja, co ty na to?
Julia
nie odzywała się.
-
Julia? Jesteś tam?
-
Tak – zakrztusiła się koleżanka – ale czy ty nie pomyliłaś numerów?
-
Przecież z tobą rozmawiam, dlaczego miałabym coś mylić? Jedziesz ze mną na
wakacje czy nie?
-
W październiku?
-
Julia, ty zacznij myśleć przytomnie. Chcemy jechać do Tunezji.
-
Chcemy? – śmiała się przyjaciółka.
-
A co? Nie masz na razie żadnej pracy, żadnych zleceń, niczego nie zaczęłaś
pisać. Czy to nie idealny moment na wakacje?
-
A kto ci kazał na nie jechać mały pracoholiku?
-
Tata – przyznała niechętnie Dorota – poza tym i tak ze ścigania nici, za duża
wrzawa wokół nas się zrobiła.
Julia
zastanowiła się przez chwilę, przeliczyła swoje zasoby finansowe i powiedziała.
-
Muszę porozmawiać z Bysiorem. Wiem, że nie będzie zadowolony.
-
Masz tydzień, bo w sobotę lecimy.
-
Dorota! Stawiasz mnie niemal przed faktem dokonanym.
-
Dasz radę.
-
Oby.
Lola
Namówiła
Mariusza żeby poszedł z nią na pracowniczy raut. Na początku mężczyzna zapierał
się rękoma i nogami, ale jak powiedziała, że jeżeli nie pójdzie, to narazi ją
na zaczepki innych facetów, to się zgodził.
Kiedy
zobaczył odstawioną Lolę tym bardziej się przekonał, że jego obecność będzie
niezbędna. Na spotkaniu było kilka par, ale wejście Loli z facetem wywołało
sensację. Nikt oprócz pana Piotra i Kacpra nie wiedział, że ona kogoś ma.
Dziewczyna widziała błyski zazdrości u innych kobiet, bo trzeba było przyznać,
że jej chłopak prezentował się imponująco.
-
Lola nie zapoznasz mnie? – usłyszała tuż za sobą. Pan Piotr uśmiechał się jak
gwiazdor.
-
Szefie to mój chłopak Mariusz, Mariusz to mój szef, pan Piotr.
Mężczyźni
zmierzyli się wzrokiem, po czym mocno uścisnęli sobie dłonie.
-
Dużo o panu słyszałem – odezwał się jako pierwszy Mariusz.
-
Naprawdę?
-
Tak, Lola nie może się pana nachwalić, momentami czuję się nawet zazdrosny.
Pan
Piotr roześmiał się serdecznie.
-
Nie ma o co, romans szefa z sekretarką w moim przypadku nie ma racji bytu.
Lola
po tych słowach poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. To było dziwne,
bo
przecież powinna czuć ulgę, starała się to zignorować i dalej przysłuchiwała
się rozmowie. Szef kontynuował – a tak serio, to cenię Lolę za jej pracę i
lojalność. Najlepsza pracownica, jaką miałem.
-
I najlepsza dziewczyna – Mariusz pocałował ją w policzek – na dodatek tylko
moja.
Lola
promieniała szczęściem, była najlepsza w pracy i najlepsza w miłości. Czyż
życie nie było piękne?
Kaśka
„Kobieta
w ciąży ma przekichane” – myślała Kaśka leżąc na kanapie i co chwila układając
się tak żeby było jej wygodnie. Z tym, że wcale nie było jej wygodnie.
„Leżę,
nigdzie mi się nie chce chodzić. Jestem coraz cięższa, spuchły mi kostki, mam
trzeci podbródek” – prychnęła – „po co mi był ten seks?”
Po
chwili jej myśli zmieniły się diametralnie. „Jak cudownie, będziemy mieli
trzecie dziecko, ciąża jest wspaniała. Nosić w sobie życie, to cud. Chce mi się
ogórka z musztardą, koktajl czekoladowy też byłby na miejscu. Zadzwonię do
Tomka, ale gdzie ja mam komórkę? O nie, leży na stoliku. Kobieta w ciąży ma przekichane…” – stęknęła i
usiadła. Rozmasowała bolące plecy, poklepała się po brzuchu i zadzwoniła do
męża.
Julia
Przedstawiła
Bysiorowi plan Doroty i niestety nie spotkała się z aprobatą narzeczonego.
-
Nie chcę żebyś jechała beze mnie.
-
Czemu?
-
Ponieważ będę tęsknił.
-
Bez przesady, a jak jeżdżę na wieczorki literackie i czasami mnie nie ma przez
kilka dni, to co?
-
Wtedy jesteś w pracy.
-
Czy ty aby nie jesteś zazdrosny? – zgadywała.
-
Ja, nigdy – odpowiedział zbyt szybko.
-
Oczywiście – uśmiechnęła się do niego i pocałowała w usta – kochanie, Dorota
potrzebuje odpoczynku, ostatnio tyle się u niej działo. Obiecuję, że nie będę
się oglądać za żadnymi facetami.
Bysior
parsknął.
-
To raczej oni będą się oglądać za tobą.
-
Bo będę turystką, to dlatego.
-
Zastanowię się.
-
To zrób to szybko, bo Dorota już wykupiła wycieczkę.
-
Stawiasz mnie przed faktem dokonanym.
-
Ja? – zdziwiła się Julia – to ona nie pytając się nas o zdanie tak zdecydowała.
Mężczyzna
westchnął.
-
Dobra, jedź. Umrę z tęsknoty, będę gryzł paznokcie z zazdrości, a jak wrócisz,
to znajdziesz mnie w szpitalu dla nerwowo chorych.
-
Nie tragizuj, wszystko będzie dobrze.
W
odpowiedzi uścisnął ją mocno.
Lola
i Kaśka
Przyjaciółki
rozmawiały ostatnio ze sobą tylko przez telefon. Wynikło to z dwóch powodów.
Lola była po uszy zakochana i często spędzała czas z Mariuszem, a u Kaśki
pojawiły się komplikacje w ciąży, więc głównie miała leżeć.
-
Nie płacz – mówiła Lola.
-
Nie mogę – buczała koleżanka.
-
Jeżeli, ciąża daje takie huśtawki nastroju, to ja nigdy nie będę miała dzieci.
-
Nie jest tak źle, ja się cieszę, że jestem w ciąży.
-
Słychać.
-
Lola, to chwilowe, zadzwoniłaś w złym momencie.
-
To może oddzwonię za 10 minut.
Kaśka
parsknęła śmiechem i wytarła nos.
-
Nie jest to konieczne. Już mi lepiej.
-
Skąd takie wahania?
-
To wszystko przez to, że mam leżeć, a mnie już wszystko od tego boli. W domu
panuje chaos, bo Tomek uważa, że mam się w ogóle nie ruszać i robi co może żeby
utrzymać w domu, jako taki porządek. Ale są jeszcze chłopcy. Są chwilowo przeze
mnie zaniedbani.
-
Ale dzięki temu więcej czasu spędzają z ojcem.
-
Ale to ja nie pracuję – Kaśka znowu się rozryczała.
-
Ale lekarz kazał ci leżeć, więc przestań mieć wyrzuty sumienia.
-
Nie mam wyrzutów sumienia, tylko hormony mi szaleją.
-
Właśnie słyszę i chyba zaczynam Tomkowi współczuć.
-
Ja też mu współczuje, ale jakoś to znosi.
Lola
na chwilę oderwała się od rozmowy i zamieniła z kimś kilka słów.
-
Kończę bo Mariusz się niecierpliwi, mieliśmy wyjść 15 minut temu.
-
To pa.
Dorota
i Julia
Na
lotnisku okazało się, że ich samolot trochę się opóźni. Dla Doroty nie był to
problem, bo ogólnie fascynowała się wszystkimi mechanicznymi urządzeniami, więc
oglądanie samolotów było dla niej czystą przyjemnością. Za to Julia przeżywała
katusze.
-
Na serio nigdy nie leciałaś samolotem? – dziwiła się Dorota.
-
Nigdy. Nie było nas stać na wyjazdy za granicę. Mama miała na głowie 4 dzieci,
a ojciec sama wiesz, odszedł.
-
Ale przecież od kilku lat zarabiasz na swoje utrzymanie?
-
Niby tak, ale konkretna kasa wpadła mi ostatnio dzięki zleceniom z gazety.
Odkładałam ją na kupkę, może właśnie po to, żeby z tobą lecieć.
Dorota
uścisnęła koleżankę.
-
Tak się cieszę, że lecimy razem. Zobaczysz będzie wspaniale.
-
Nie wiem, czy w arabowie może byś wspaniale, trochę się o nich naczytałam.
-
No nie mów, że wszystkich uważasz za Talibów.
Julia
roześmiała się.
-
Nie, o Tunezyjczykach czytałam, że są nachalni dla turystów i strasznie
zaczepiają dziewczyny.
-
Daj spokój, tysiące Polaków spędza tam wakacje.
-
Masz rację, to na pewno przez stres przed lotem.
Lola
Pan
Piotr przyszedł do pracy bardzo niezadowolony, nawet nie zamienił z nimi
jednego zdania, tylko po krótkim dzień dobry, zamknął się w swoim gabinecie.
Kacper spojrzał na Lolę, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Po kilkunastu
minutach szef wyszedł do sekretariatu i spojrzał na dziewczynę, aż ją
wzdrygnęło. „Czyżby to przeze mnie? Ale co ja mogłam mu zrobić?” A potem bez
słowa wyszedł na teren biurowca.
-
Wczoraj był normalny – przypomniał Kacper.
-
No właśnie.
-
A może żona go rzuciła?
-
On nie ma żony.
-
To dziewczyna.
-
On nie ma dziewczyny.
-
A skąd ty to wiesz? – Kacper uniósł brew.
-
Ja wszystko wiem – Lola uśmiechnęła się samymi ustami.
-
Lola, czy ty coś z nim?
Z
jej oczu posypały się iskry.
-
Czy tobie odbiło?! Ja mam faceta, nie pamiętasz, poznałeś go kilka dni temu na
raucie.
-
No tak – chłopak zrobił się czerwony ze wstydu – przepraszam.
Nawet
nie zauważyli, że szef wrócił, ale nic nie powiedział. Znowu spojrzał na Lolę
tak, że aż spuściła głowę udając bardzo zajętą.
Kaśka
-
Kochanie - Tomek usiadł na kanapie obok niej i wyglądał na podekscytowanego.
- Tak? – spytała, widząc że na to czeka.
- Tak? – spytała, widząc że na to czeka.
-
Pomyślałem sobie, że skoro to ma być dziewczynka….
-
Może być dziewczynka – poprawiła go.
-
Ja uważam, że ma być dziewczynka, nawet już nadałem jej imię.
-
Jak to nadałeś? Tak beze mnie? – Tomek myślał, że Kaśka jest obrażona, ale
kiedy spojrzał jej w oczy widział, że się śmieje – no czego milczysz, powiedz
jakie?
-
Mania.
-
Co?!!!
-
Żartowałem – oberwał poduszką w plecy – tak naprawdę, to Karolinka.
-
Karolina? – pomyślała chwilę i się uśmiechnęła – podoba mi się.
Widziała,
że mąż wyraźnie się ucieszył. Imion chłopców nie wybierał wcale, bo wtedy w
ogóle mało rzeczy konsultowali. Dlatego teraz cieszyła się wiedząc, że o tym
myśli i że nie jest mu to obojętne.
-
Wszystkie łzy wypłaczesz w tej ciąży – przytulił ją mocno i pocałował w
policzek.
-
Nie wszystkie – zaśmiała się – po prostu jestem szczęśliwa.
-
To się śmiej, nie płacz.
-
Dobra – zaczęli się całować i oboje zapomnieli o czym miał z nią rozmawiać.
Dorota
i Julia
Kiedy
wysiadły z samolotu od razu uderzyło w nie gorące powietrze. Obie uśmiechnęły
się do siebie.
-
Upieczemy się na skwarkę – śmiała się Dorota.
-
Na dwie skwarki – poprawiła Julia.
Z
lotniska do hotelu jechały około godziny, w tym czasie rezydentka objaśniała im
co ważniejsze kwestie dotyczące Tunezji. Dziewczyny słuchały jednym uchem
bardziej zaabsorbowane widokami i ludźmi. Hotel był usytuowany na skraju plaży,
więc nie trzeba było nigdzie chodzić. Piasek był niemal biały i sypki, ale nie
dało się po nim chodzić boso, ponieważ nagrzany parzył. Do hotelu należały
wyodrębniony pas plaży, gdzie mogli przebywać tylko goście. To chroniło ich
przed natrętnymi kupcami oferującymi lekko nieświeże owoce.
W
pokoju nie było dywanów, tylko terakota i wysokie łóżka.
-
Jak katafalk – śmiała się Julia.
-
Ale wygodne – Dorota już się tarzała w swojej pościeli.
-
Ale spójrz jaki mamy widok – przyjaciółka poderwała się z łóżka i stanęła obok.
Obie miały rozdziawione buzie. Pokój z widokiem na morze był w zachodzącym
słońcu urzekający.
Nagle
jednej z nich zaburczało w brzuchu, zachichotały.
-
O której kolacja? – spytała Julia
-
Od 19 do 21.
-
A jest 20 30, szybko zanim zamkną restaurację, a do rana strasznie daleko.
-
Przecież możemy iść na miasto – przypomniała Dorota.
Lola
Kiedy
Mariusz po raz trzeci odrzucił od niej połączenie, poczuła dziwny niepokój w
sercu. Zwłaszcza, że nie dzwoniła co trzy minuty, tylko mniej więcej co pół
godziny. Gdyby jeszcze napisał sms, że nie może rozmawiać, ale on milczał. W
końcu sama do niego napisała, ale bez odzewu. A była już 21 00.
A
może mu się coś stało? A może ukradli mu komórkę i teraz złodzieje rozłączali
się żeby nie być wykrytym?
Co
się mogło stać?
W
końcu skarciła samą siebie, Mariuszowi mogło wypaść coś niespodziewanego, a
jutro na pewno zadzwoni i się wytłumaczy.
Ale
jakoś to pocieszenie do niej nie dotarło.
Dorota
i Julia
-
Cieszę się, że namówiłaś mnie na ten wyjazd – powiedziała Julia.
-
A ja się cieszę, że namówił mnie na niego mój własny ojciec.
Dziewczyny
roześmiały się i stuknęły szklaneczkami z owocowym drinkiem.
-
Idziemy dzisiaj potańczyć? – zapytała Dorota.
-
To nie moje klimaty.
-
Przestań być sztywniarą.
-
Bysior nie uważa mnie za sztywną.
-
Bysiora tu nie ma, a ja cię za taką uważam.
-
Dobra możemy gdzieś iść, ale ostrzegam, że jeżeli jakiś miejscowy bawidamek
mnie zaczepi, to wracam do hotelu.
Przyjaciółka
roześmiała się na całe gardło.
-
Mówisz o wczorajszym podrywie?
-
Podrywie?! – oburzyła się Julia – od kiedy nachalność nazywa się podrywem, co?
-
Czemu się denerwujesz, tutejsi mężczyźni są po prostu bardziej odważni i
zdecydowani.
-
Mnie się to nie podobało – Julia zakończyła rozmowę wstając z leżaka i
wskakując do basenu.
Kaśka
-
Tomek? Śpisz?
-
Już nie – mąż odwrócił się do niej i przytulił się do jej pleców.
-
Przypomniałam sobie, że miałeś mi coś powiedzieć.
-
Niby co takiego? – ziewnął.
-
Właśnie nie wiem, ale to ma związek z naszą córką lub synem.
-
Karolinką.
-
Tak, Karolinką.
Oderwał
się od jej pleców i usiadł, ona też w miarę możliwości podciągnęła się na
poduszkach.
-
Pomyślałem sobie, że może by tak kupić dom? Byłby ogródek, dzieci miałyby swoje
pokoje.
-
Mówisz serio?
-
Oczywiście.
-
Ale ja nie pracuję.
-
Wiem, ale mamy oszczędności, ja dobrze zarabiam. Kredyt by nas nie zrujnował.
-
A na ile lat? – jeżeli Kaśka bała się czegoś, to na pewno kredytów. Jak do tej
pory udało im się ich unikać. Mieszkanie kupili za pieniądze obojga rodziców,
na samochód uzbierali w dwa lata. A teraz mieli by się związać na 30 lat
kredytem?
-
Nie denerwuj się, spłacimy go w 10 lat.
-
Wiesz ile to czasu? Wiesz co się może zdarzyć?
-
Wiesz ile mamy oszczędności? – odparł pytaniem na pytanie - Nie żyjemy
wystawnie, nie jeździmy na wypasione wczasy i nie wymagasz nowej biżuterii co
miesiąc. Największe wydatki łożymy na chłopców, ale to też nie jest majątek.
Nie przejadamy mojej pensji, a kiedy pracowałaś odłożyłem jeszcze więcej.
-
Nie gadaj, tylko mów ile – niecierpliwiła się.
-
300 tysięcy.
-
Ile? – ale była ignorantką, nawet nie wiedziała, że jest przy takiej forsie.
Tomek
roześmiał się widząc minę żony.
-
Dlatego kochanie nie musisz pracować.
-
Ale jak tyle wydamy, to będę musiała .
-
Nie bo zarabiam lepiej niż dobrze.
-
Ile?
-
W najgorszych miesiącach czyli w lato 7 tysięcy, w najlepszych 20 tysięcy,
pasuje?
Kaśka
opadła na poduszki.
-
Masz najmniej ciekawską żonę na świecie.
-
Za to cię kocham – pocałowali się.
-
I najmniej wymagającą.
-
Za to też – całował ją po szyi.
-
Chyba powinnam zacząć się domagać jakiś drogich prezentów.
-
To nie w twoim stylu- śmiał się cicho.
-
Od razu powiedz, że nie chcesz na mnie wydawać pieniędzy.
-
Chcę, jutro wydam wszystko tylko na twoje zachcianki, zgoda?
-
Zgoda – roześmiała się i mocno przytuliła do męża.
Lola
Mariusz
zadzwonił na drugi dzień, poczuła ulgę pomieszaną ze złością.
-
Nic ci nie jest? Czemu odrzucałeś ode mnie połączenia?
Mężczyzna
roześmiał się serdecznie.
-
Dziękuję, że się martwiłaś.
-
To nie jest śmieszne.
-
Dobrze, dobrze, uspokój się kochanie. Jestem cały i zdrowy, a połączeń nie
odrzucałem tylko komórka upadła mi na podłogę i się zepsuła. Nawet nie
wiedziałem, że dzwoniłaś. A że nie miałem wczoraj czasu, to dopiero dzisiaj
kupiłem nową.
-
Po prostu się martwiłam.
Mariusz
ponownie się roześmiał.
-
To miło, że się o mnie martwisz.
-
Oczywiście, że się martwię, jesteś dla mnie ważny.
-
Jak bardzo?
-
Nawet sobie nie wyobrażasz.
-
Chętnie to sobie wyobrażę dzisiaj wieczorem u mnie w mieszkaniu przy kolacji.
Co ty na to?
Lola
zaniemówiła. Pierwszy raz zapraszał ją do siebie, czyżby naprawdę przeradzało
się to w coś poważnego?
-
Nie podoba ci się pomysł? – zaniepokoił się.
-
Zaskoczyłeś mnie – przyznała ucieszona – czy mam przynieść coś do jedzenia?
-
O nie – śmiał się – to ja cię zapraszam, coś tam upichcę. Może być jajecznica?
-
Może być nawet chleb smażony, byle z tobą.
-
Uwielbiam cię – powiedział i zakończyli rozmowę.
Kaśka
Nareszcie
miała się czym zająć, przeglądanie ofert sprzedaży domów pochłonął ją
całkowicie. Na początku Tomek kręcił nosem mówiąc, że to był jego pomysł, ale
przekonała go mówiąc, że to ona ma najwięcej czasu i może siedzieć w
nieskończoność w Internecie.
-
Tylko nic nie kupuj – poprosił.
-
Nawet nie będę próbować, to zostawiam tobie – uśmiechnęła się – weźmiesz
chłopców na spacer?
-
Nie jest ci czasem za dobrze? – śmiał się.
-
Nigdy nie jest za dobrze.
Dorota
i Julia
Po
tygodniu pobytu w Tunezji były bardzo zadowolone, a szczególnie z hotelu, który
oferował im wszelkie możliwe rozrywki. Były w nim dwa bary, trzy restauracje,
dyskoteka, wieczorek z animatorami, nic tylko siedzieć na miejscu i się bawić.
Najbardziej była zadowolona Julia, ponieważ miała już dosyć nachalnych
sprzedawców i podrywu na seks turystykę. Dorocie w ogóle to nie przeszkadzało,
flirtowała ile się dało i po prostu się dobrze bawiła.
-
Sztywniara z ciebie – śmiała się z Julii.
-
Nie jestem sztywniarą, ale oni są gorsi niż nasi na wyścigach.
-
Oprócz Bysiora, nikt do ciebie nie ważył się podejść – śmiała się koleżanka –
ty masz z daleka neon – bez kija nie podchodź.
-
Bardzo śmieszne, ha ha ha – burczała Julia.
-
No nie bocz się już, masz rację, ci tutaj są ciut zbyt ochoczy i zbyt pewni
siebie.
-
Następnym razem biorę Bysiora.
-
Może w podróż poślubną?
-
W podróż poślubną, to on mnie zabiera na objazd wesołych miasteczek w Europie.
-
Tak?
-
Tak mi powiedział.
-
To kiedy ślub?
-
Nie wiem – nagle Julia się roześmiała – jak uzbiera na podróż poślubną.
-
Czyli ze dwa lata.
-
Wątpię, czy będzie tyle czekał.
-
Czemu? – zdziwiła się Dorota – przecież wiele par czeka wiele lat, bo odkłada
na ślub i wesele.
-
Ale my nie uprawiamy seksu.
-
Co?! – Dorotę wmurowało – kto w naszym wieku tego nie robi?
-
Ja.
-
Jesteś szurnięta.
-
Nie, normalna, nie wiem o co robisz aferę.
-
Nie, no spoko – dziwiła się Dorota.
-
Poza tym, to dobry sposób na sprawdzenie, czy chłopakowi na tobie zależy, czy
nie.
Dorota
już chciała zaprzeczyć, ale zawahała się i w końcu powiedziała cicho.
-
Możliwe, że masz rację, ale ja chyba bym tak nie umiała.
-
Nie oceniam cię – powiedziała Julia.
-
Wiem – mruknęła Dorota – z tym, że ja ci chyba tego trochę zazdroszczę.
Julia
objęła przyjaciółkę i powiedziała ciepło.
-
Dorota, ty też znajdziesz swoją połówkę, zobaczysz.
-
Bardzo bym chciała żeby to był Jaszczur, bardzo.
Lola
Z
niecierpliwością odliczała minuty do końca pracy, bo miała dzisiaj wieczorem
spotkać się z Mariuszem u niego w mieszkaniu. A chciała się na to dobrze
przygotować. Musiała koniecznie kupić sobie nową sukienkę i buty i jeszcze
zdążyć do fryzjera. Nie wiedziała, co się może dzisiaj wydarzyć, ale chciała
być przygotowana na wszelką ewentualność.
Piętnaście
minut przed 17 00 ponownie zadzwonił Mariusz.
-
Tak, kochanie – zaświergotała. Po drugiej stronie słuchawki mężczyzna roześmiał
się, ale z czułością w głosie.
-
Jak ty pięknie do mnie mówisz.
-
Staram się, jak mogę.
-
Niestety będę musiał cię zasmucić, nie możemy się dzisiaj spotkać, muszę być w
klubie.
Loli
mina zrzedła, ale powiedziała dzielnie.
-
Rozumiem i nie gniewam się, masz taką pracę, jaką masz i wiem, że nie zawsze
możemy się widywać.
-
Skąd ty kobieto się wzięłaś, jesteś zawsze taka wyrozumiała – mówił z czułością
i uwielbieniem.
-
Z tej samej planety, co ty. Nazywa się – niemożliwe, że istniejesz.
Rozmawiali
jeszcze przez chwilę i Lola odłożyła telefon.
W
drzwiach gabinetu stał pan Piotr i patrzył na nią smutno, ale nic nie
powiedział, tylko pokręcił głową i znikł za drzwiami.
Lola
nie wiedziała czemu taki był, a zaczął następnego dnia po poznaniu Mariusza.
Komentarze
Prześlij komentarz