Przyjaciółki - odc.8

Julia
Najgorsze było to, że była wściekła, a nie mogła Bysiorowi nic zarzucić. Jej narzeczony zamknął się w warsztacie i jak sam to określił -picował brykę. Oznajmił również, że na razie będą się widywać rzadko. Oczywiście, że chciała tupnąć nogą i powiedzieć, że się nie zgadza. Ale z drugiej strony, kiedy ona pisała powieść, też była niedostępna. Potem się zbuntowała, bo pomyślała, że przecież ona tym pisaniem zarabia, a on… No cóż, też, jak mu się uda coś wygrać.
Westchnęła przeciągle.
- Tak to jest, jak spotykają się dwie osoby z pasją. No nic, wytrzymam. Dobrze chociaż, że zaprosił mnie na wyścigi.

Kaśka
Tomek wszedł do kuchni z zakłopotaną miną.
- Coś się stało? – zaniepokoiła się.
- Dzisiaj rano rozmawiałem z ojcem.
- I co?
- Powiedziałem mu o ciąży, bardzo się ucieszył.
- No to chyba dobrze?
- Ale kilkanaście minut temu zadzwoniła mama.
Kaśka zdrętwiała, ale cierpliwie czekała na to co powie Tomek.
- Powiedziała, że bardzo się cieszy, ale jej nowy wnuk lub wnuczka nie pozna babci.
- A to czemu? – Kaśka uniosła brew.
- Ponieważ nadal się na nas gniewa i nie zamierza już nigdy przyjechać.
Kaśka zanim odpowiedziała zastanowiła się porządnie, w końcu westchnęła i rzekła.
- Jedź do niej i przeproś.
- Co?
- To co słyszałeś, nie możesz się na nią gniewać.
- To ona się na nas gniewa.
- Ty też, jesteście bardzo podobni do siebie.
Tomek zaśmiał się i powiedział.
- Może wszyscy pojedziemy?
- O nie – zaooponowała Kaśka – ja jestem w ciąży i nie mogę się denerwować.
Tomek objął żonę i czule pogłaskał po policzku.
- Ale się zastanowisz?
- No dobra – pocałowała go w usta.

Dorota i Julia
Na trzy dni przed eliminacjami Dorota zaprosiła Julię do siebie, żeby obie mogły podziwiać efekty jej pracy.
- Jest cudowny, taki jak ty – zachwyciła się Julia. Odnowione auto było polakierowane na biało, a oprócz tego na karoserii Dorota przykleiła niebieskie błyskawice. Sama miała na sobie biała krótką sukienkę, niebieskie rękawiczki po same łokcie i tegoż samego koloru buty sięgające do połowy ud.
- Naprawdę ci się podoba? – Dorota promieniała radością.
- Oczywiście i strój też fajny.
- Nie wyglądam jak zdzira?
- W życiu – zaśmiała się Julia – wyzywająca, ostra, ale nie tania.
- Cóż za dobór słów.
- Nie zapominaj jestem pisarką.
Obie się roześmiały. Potem poszły do domu Doroty, gdzie dziewczyna przebrała się w dresy i już swobodnie mogła rozciągnąć się na łóżku.
- Z kim jedziesz na eliminacje? – spytała Julii.
- Myślę, że wcale.
- Jak to? – zdziwiła się koleżanka.
- W pierwszy dzień są urodziny Hanki, więc robimy jej imprezę, a drugiego dnia pewnie nie będę się nadawać. Przyjadę na wyścigi.
- Szkoda – zasmuciła się Dorota.
- Mnie też szkoda, bo dawno się nie widziałam z Bysiorem.
- Na eliminacjach też go za dużo byś go widziała.
- Więc tym lepiej, że mam rodzinny spęd, będę mogła czymś zająć myśli.
- A on o tym wie.
- Tak, ma nawet znaleźć chwilę i wpaść z prezentem.
Zamilkły, po chwili Dorota się odezwała.
- Chciałabym żeby Jaszczur się mną zainteresował. Ale może, żeby tak było musiałabym wygrać wyścigi? Jak myślisz?
- Puknij się w głowę i przestań biadolić – zaśmiała się Julia.

Lola
Pan Piotr i Lola siedzieli nad kolejnymi papierami.
- Skąd to masz? – spytał szef.
- Zajrzałam tu i ówdzie – powiedziała tajemniczo.
- Nie wygłupiaj się, to jest dokładna notatka, jak mnie zniszczyć.
- Zdobyłam zaufanie jednego z pupilków Jędrzejczaka, a to dzięki kilku darmowym wejściówkom na bardzo ważne imprezy.
- A skąd ty masz wejściówki na takie imprezy?
- Od taty – Lola wzruszyła ramionami – niech pan nie zapomina, że jest właścicielem dużej firmy.
- Nigdy nie zapominam – zaśmiał się szef – aż dziw, że wolisz być sekretarką u mnie, niż u niego dyrektorką.
- To już moja sprawa, co robię – zaperzyła się Lola, nie znosiła kiedy ktoś tak mówił.
- Opanuj się – śmiał się szef - nie miałem niczego złego na myśli.
- Przepraszam, ale wkurza mnie ciągłe wciskanie w moje życie taty. Jestem dorosła i robię co chcę.
- Oczywiście – pan Piotr cały czas się uśmiechał, ale w końcu spoważniał – zastanawia mnie czemu Jędrzejczak, który kieruje sporym działem chce mnie zniszczyć.
- Bo ma pan od ponad roku same sukcesy, a jak wiadomo w tej korporacji trwa wyścig szczurów, ten kto na szczycie to wróg.
- Inny szef za takie teksty by cię wylał.
- Dlatego pracuje dla pana – Lola uśmiechnęła się czarująco.
- Kokietka – parsknął pan Piotr i ponownie zagłębił w papierach.

Kaśka
Nie była zadowolona, ale rozumiała naciski ze strony męża. Odkąd między nimi znowu było dobrze Tomek chciał żeby wszystko robili razem. Jednak nie wiedziała czemu trzeba w to zaliczać przepraszanie teściowej. To Tomek rozmówił się z matką, nie ona.
Ale w końcu zgodziła się i ostatni weekend września dała się zapakować z synami w samochód i pojechać do Starogardu Gdańskiego.
U teściów była w swoim życiu chyba ze dwa razy i to przed ślubem, więc była ciekawa, jak po tych kilku latach wygląda dom rodzinny Tomka. Przed laty była to mała chałupka z trzema maleńkimi pokoikami i wielka kuchnią, ale z tego co mówili, przeprowadzili kilka remontów. Nie dziwne, synowie, czyli Tomek i jego starszy brat Radek zarabiali przyzwoite pieniądze, których część przeznaczali na rodziców.
Kaśka nie była o to zła, bo sama jak pracowała pomagała swoim.
Nie żeby którekolwiek rodziców klepało biedę, ale uważali, że tak należy, z wdzięczności za wychowanie. Stanęli w bramie sporej posesji i oczom Kaśki ukazała się pokaźna willa z piętrem. No tego to się nie spodziewała.
- Po co im tak duży dom? – nie wytrzymała i spytała męża.
Tomek wzruszył ramionami.
- Dla potomnych?
- Czyli? – zmrużyła oczy.
Tomek się roześmiał.
- Nie martw się, to dla Radka córki. Wiesz Marlenki.
- Nic mi o tym nie mówiłeś.
- Bo kiedy zapadały decyzje niewiele mieliśmy sobie do powiedzenia.
- Acha – mruknęła.
- Radek mnie spłacił.
- Przecież nic nie mówię – zapewniła Kaśka i pocałowała męża w policzek- wjeżdżaj, nie ma co dłużej czekać na burzę z piorunami.
- Jesteś złośliwa – potarmosił jej włosy.
- Ja? Ja tylko przewiduje przyszłość.




Julia
Trzydziestka siostry to nie byle jaka okazja do wielkiego świętowania, dlatego Helena z Julią zadbały żeby Hanna od rana była poza domem i przyjechała dopiero na imprezę. W tym celu kupiły jej karnet do całodziennego SPA i wystawiły za drzwi. O dziwo siostra nie oponowała i od razu ruszyła do centrum odnowy biologicznej.
W tym czasie obie siostry i Krzysztof szykowali wielkie przyjęcie. Może nie miało być zbyt wielu osób, ale za to sami najbliżsi, rodzina i przyjaciele.
Pośrodku salonu ustawiono okrągły stół, który pożyczyli od sąsiadów, tak samo jak kilka krzeseł. Pokój udekorowano balonami i hasłami obwieszczającymi to wielkie święto. A pod jedną ścianą zrobiono koszyk na prezenty.
Goście byli zaproszeni na godzinę wcześniej niż jubilatka miała wrócić, więc kiedy Hanna weszła w drzwi byli już wszyscy. Aż jej łzy stanęły w oczach. Wszyscy rzucili się składać jej życzenia, ściskali ją i całowali. Nawet ciocia Lusia wyjątkowo nie powiedziała niczego zgryźliwego. Przynajmniej na razie.
- A gdzie Magda i Gośka? – spytała ciotki Hanka.
- Powiedziały, że przyjadą później, mają jakąś ważną imprezę, na której mają zarobić pieniądze.
Julię zmroziło. To, że dziewczyny wisiały na ramionach różnych mężczyzn to jedno, ale dostawać za to kasę? Nie mogła uwierzyć, że ma siostry prostytutki.
Na szczęście ciocia Lusia stała tyłem do niej i nie widziała jej wyrazu twarzy. Za to siostry widziały i dawały jej znaki żeby się opanowała.
Po życzeniach odśpiewano sto lat i rzucono się na jedzenie.
- Bardzo wam dziękuje za to SPA – szepnęła Hanna do Julii.
- Czemu szepczesz?
- Bo ja tam poznałam bardzo miłego faceta – oczy jej się zaświeciły – i wiesz co? Idę z nim na randkę, jutro.
Julia aż otworzyła ze zdziwienia usta.
- To super! – pisnęła, ale Hanna zakryła usta palcem.
- Co to za konspiracja? – fuknęła ciocia Lusia, która jak zwykle widziała wszystko, a zwłaszcza, to czego nie powinna.
- Żadna – obie siostry wzruszyły ramionami.
Ciocia Lusia powiedziałaby coś więcej, ale właśnie w drzwiach stanęły jej bliźniaczki. Julia zauważyła, że były ubrane przyzwoicie i nawet makijaż był stonowany. Złożyły życzenia Hannie i usiadły do stołu.
Jakiś czas później Julia znalazła się na chwilę sama z Madzią w kuchni.
- Dziewczyny, rozumiem wszystko, ale mam nadzieję, że nie zarabiałyście dzisiaj ciałem na eliminacjach.
Madzia parsknęła i powiedziała zimnym tonem.
- A nawet jeśli, to co zrobisz?
- Ja? – Julia uniosła brew – nic, ale czy pomyślałyście o waszych rodzicach?
Madzia pokręciła głową i fuknęła.
- Nie jesteśmy dziwkami. To chciałaś usłyszeć? Rozdawałyśmy ulotki i reklamowałyśmy wyścigi – wyminęła Julię i poszła do gości.
Julia chciała wierzyć, że to była prawda.

Dorota
Dorota przyjechała na miejsce dla zawodników, wysiadła z samochodu i rozejrzała się ciekawie. Teren wyścigów był ogromny, po dwóch stronach szerokiego pasa asfaltu znajdowały się trybuny, a były tak daleko, że nie można było rozróżnić sylwetek ludzi. Na skraju toru wyścigowego znajdował się cały zarząd, nagłośnienie, promocje i miejsce zapisów. Wszędzie było pełno zawodników i ich ekip. Gdzie niegdzie przemykały panienki w obcisłych gatkach i takich samych koszulkach. Miała wrażenie, że nikt nad tym chaosem nie panuje. Na szczęście wszystko było dobrze zorganizowane.
- Która jesteś w kolejce? – usłyszała tuż za sobą, odwróciła się. To był Bysior. Uśmiechnęła się i powiedziała.
- Nie wiem, dopiero idę do punktu zapisów.
- Ja mam numerek 18, więc się pośpiesz, bo kolejka jest długaśna, a na dzisiaj przewidziano tylko 50 zawodników samochodowych i 50 motorowych. Eliminacje będą przebiegać jednocześnie dla obu grup.
- To pędzę, bo bardzo chcę wystartować dzisiaj.
Stanęła na końcu ogonka i policzyła ludzi. Przed nią było ich około 15. Odetchnęła, bo wiedziała, że się zmieści, zwłaszcza że połowa to byli motocykliści.
- Proszę, proszę kogo tu mamy – zamarła. Znała ten głos, za jej plecami stał Robert.
- Nie mamy sobie nic do powiedzenia – burknęła i nawet się nie odwróciła.
- Myślisz, że tak łatwo odpuściłem? Znieważyłaś mnie, sprawiłaś, że mnie wydalili. Z iloma z nich spałaś żeby zostać w górnej półce.
Dorota odwróciła się gwałtownie i zamachnęła się, ale nie udało jej się uderzyć Roberta. Jaszczur złapał ją za rękę.
- Szkoda na niego ręki – powiedział ciepło, po czym zwrócił się do mężczyzny – a ty czego tu szukasz, przecież już się zapisałeś.
Robert zmierzył Jaszczura wzrokiem. Był od niego potężniejszy, ale nie wyższy.
- Odpuść sobie – syknął Jaszczur – przecież nie chcesz wylecieć z wyścigów.
Mężczyzna odszedł klnąc pod nosem.
- Dziękuję – powiedziała Dorota.
 Jaszczur puścił jej rękę i uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie ma za co – i znikł.
Dorota długo jeszcze nie mogła uspokoić oddechu.
Dostała numerek 38, była zadowolona, chociaż wiedziała, że czeka ją kilka godzin bezczynności.

Lola
Mariusz tym razem zaprosił ją na romantyczną randkę do Pułtuska. Pojechali w sobotę z samego rana i zaraz po zaparkowaniu, mężczyzna zabrał ją na spacer po mieście. Lola cieszyła się jak dziecko, bo dawno nie opuszczała Warszawy i okolic.
- Następnym razem pojedziemy do Szczytna? – śmiała się – to jeszcze dalej.
Mariusz uniósł brew i zamiast odpowiedzieć, zapytał.
- Nie podoba ci się, że wyjechaliśmy ze stolicy?
- Bardzo mi się podoba – aż rzuciła mu się na szyję – dawno mnie nikt nigdzie nie zabrał.
- Cieszę się, że mogę spełniać twoje marzenia.
- Skąd ty się wziąłeś? – pytała, a oczy lśniły jej ze szczęścia.
Po spacerze zjedli obiad w restauracji Domu Polonii i ponownie udali się na spacer, tym razem nad rzekę.
- Skoro tak ci się tu podoba, to może zostaniemy na noc.
Lola zamarła, co od razu wyczuł.
- Nie, wiem głupi pomysł, nie znamy się jeszcze na tyle długo, żeby spędzać razem noc, przepraszam.
Lola odprężyła się i pocałowała go mocno.
- Ty mi się śnisz, prawda?
Mariusz objął ją mocno i powiedział.
- Oczywiście.

Kaśka
Teść powitał ich bardzo serdecznie, aż za bardzo, co bardzo się gryzło z chłodnym przyjęciem teściowej. Co prawda dała cmoknąć się w policzek, ale poza powiedzeniem „dzień dobry,” nie odezwała się do nich ani słowem.
Rozkwitła natomiast widząc Bartosza i Karola i wylała na nich całą babciną miłość. Kaśka przewróciła oczami, za co zarobiła od męża kuksańca w bok.
Dostali pokój na poddaszu. Kaśka obawiała się, że będzie w tym jakiś kruczek, ale na szczęście wszystko było, nowe i świeże.
- No to pierwsze koty za płoty – mruknął Tomasz.
- Nie mów hop zanim nie przeskoczysz.
- Widzę, że zaczynamy konkurs na powiedzonka.
Zaśmiała się.
- Chodźmy na dół – powiedziała – zanim pomyślą, że się na coś namawiamy.
O dziwo kiedy weszli do dużej jadalni atmosfera diametralnie uległa zmianie, to znaczy teść stał się normalny, a matka Tomka nawet się do niego uśmiechnęła. Za to całkowicie zignorowała Kaśkę. „No jasne- pomyślała dziewczyna – na kogoś trzeba się gniewać.”

Dorota
Nie wierzyła własnym oczom, dostała się do drugiej kategorii. W najśmielszych snach nie marzyła o takim wyniku. Gdyby nie Bysior i chłopaki, którzy jej gratulowali, na bank by się popłakała. Wiedziała, że na zawodach będzie musiała dać z siebie wszystko, ale miała dwa dni na przygotowania. Pierwsza i druga grupa startowały w ostatnim dniu zawodów.
- Gratuluję – usłyszała za plecami. Odwróciła się, za nią stał Jaszczur i lekko się uśmiechał.
- Dziękuję – powiedziała. Kiedy odszedł, dopiero wtedy odetchnęła.

Julia
Bysior niestety nie znalazł czasu żeby wpaść na urodziny jej siostry, ale za to przybył na drugi dzień i to tylko do niej. Julia od razu wpadła mu w ramiona i przytulała się długo.
- No, no – śmiał się mężczyzna – przecież nie wiedzieliśmy się tylko przez kilka dni.
- Ale tęskniłam – bąknęła mu w pierś i tuliła się jeszcze mocniej.
- Im bardziej cię poznaję, tym bardziej nie mogę uwierzyć, że istnieją na tym świecie takie dziewczyny, jak ty – szeptał czule.
- Jestem jedyna – zapewniła.
- I bardzo skromna.
- To też – uśmiechała się do niego.
- Nikogo nie ma w domu? – spytał.
- Nikogo, obie wybyły na randki.
- Hanka też?
- Też, poznała jakiegoś chłopaka w SPA, więc nie namyślała się długo i umówiła się z nim na randkę.
Przez chwilę oddawali się czułościom, w końcu Bysior zapytał.
- Będziesz w środę na wyścigach?
- A startujesz?
- Tak i Dorota też, dostała się do drugiej grupy.
- A ty?
- Do pierwszej – nagle roześmiał się – ale nie wygram, jest mnóstwo gości lepszych ode mnie.
- A czy aż tak zależy ci na wygranej?
- Nie – nawinął sobie pukiel jej włosów na palec – mnie zależy tylko na tym, żebyś ty tam była.

Lola
Siedziała w sekretariacie, jak na gwoździach, bo pan Piotr udał się na rozmowę z Jędrzejczakiem. Oczywiście nie miał zamiaru wydawać się ze swoją wiedzą, że wie, iż ten go zdradza, ale poszedł, jak sam powiedział wybadać teren. I nie było go od ponad godziny, co bardzo ją niepokoiło. Kacper co i raz odrywał się od pracy i przyglądał jej się ciekawie.
- Coś ty taka nerwowa? – zagaił.
- Ja? – udała zdziwienie – wydaje ci się.
- Taaa, na pewno. Zachowujesz się tak odkąd pan Piotr wyszedł.
- Bo jestem ciekawa, kiedy wróci, bo chcę wyjść wcześniej, bo mam randkę – paplała - wystarczy?
- Po co te nerwy? – obraził się kolega – tylko pytałem.
Lola opanowała się.
- Przepraszam, nie powinnam się na tobie wyżywać.
Kacper nie zdążył nic odpowiedzieć ponieważ wrócił pan Piotr.
- Lola do mnie – rozkazał i nie patrząc na nią wszedł do swojego gabinetu. Lola lekko się przestraszyła. Czemu był zły na nią?
Posłusznie podreptała za nim.
- Jestem wściekły – warczał szef.
- Na mnie?
- Nie – uderzył pięścią w blat biurka, tak że aż podskoczyła.
- Czegoś się pan dowiedział?
- Nie i to mnie wkurza. Za to Jędrzejczak jest w wyśmienitym humorze i plecie coś o wielkim sukcesie. Pewnie czeka na roczne sprawozdania i myśli, że przez jego machlojki wyjdzie, że nie umiem  dysponować pieniędzmi.
- Spokojnie szefie – uśmiechnęła się – przecież my to wiemy.
- No tak, ale miałem nadzieję, że go dzisiaj na czymś złapie – sapał pan Piotr.
- To dopiero początki, na pewno będzie jeszcze okazja żeby mu dopiec. Niech się pan nie denerwuje, bo zmarszczek pan dostanie.
- Nie mam zmarszczek – oburzył się.
- No właśnie mówię, że może pan dostać.
- Jesteś niemożliwa – parsknął – siadaj i słuchaj, jak było.

Dorota
Czuła się jak na haju, była jedyną dziewczyną występującą w drugiej kategorii. Była pijana szczęściem, chociaż powinna całą uwagę skupić na wyścigu.
Stała w szpalerze wypasionych bryk i czekała na sygnał startera.
Tłum na trybunach wiwatował.
- Ej, laseczko – usłyszała i odwróciła głowę w prawą stronę. Facet  z samochodu obok oblizał się lubieżnie i mrugnął okiem.
Prychnęła i odwróciła się od niego.
- Będziesz wąchać moje spaliny – zapewnił – a potem możesz mi o….. – podniosła szybę..
Ruszyli. Ryk silników ogłuszał, hałas był prawie nie do zniesienia, czuła, że serce wali jej jak oszalałe. Wystrzeliła do przodu. Nagle stała się głucha na wszystko, co się działo, liczyła się tylko ona i meta. Obok niej śmigały inne kolorowe wozy, ale ona pomału wysuwała się na prowadzenie. Nagle jeden z przeciwników wyleciał w powietrze i przekoziołkował o metr od jej samochodu. Odetchnęła. Na poboczu stał inny z dymiącą maską i wściekłym kierowcą.
Docisnęła pedał gazu, uśmiechnęła się do siebie i wygrała.
Cisza się skończyła, do jej uszu ponownie wdarła się kanonada dźwięków. Oddychała szybko i wprost nie mogła uwierzyć. Wygrała wyścig.
Do samochodu podbiegł Bysior i Julia. Wyciągnęli ją na zewnątrz i na zmianę ściskali. Nagle czyjeś ręce uniosły ją do góry. Skandowano jej imię.
- Dora, Dora, Dora!
Czuła, że śni.
W końcu postawiono ją na ziemię i czekano co powie. Oddychała szybko, więc postarała się uspokoić. Potem wyprostowała się i szeroko uśmiechnęła.
- Pokazałam im, co nie? – ponownie najbliżsi znajomi zaczęli ją ściskać i gratulować.
Zauważyła Jaszczura, stał nieopodal i uśmiechał się do niej. Uniósł kciuk do góry. To było dla niej największe wyróżnienie.

Kaśka
Upiorny weekend dobiegł końca. Teściowa nawet zaczęła się do niej odzywać, ale i tak udawała obrażoną. Za to Tomek wrócił do łask w 100%.
Teściowa na szczęście nie dokuczała jej, bo brała pod uwagę jej stan błogosławiony. Nie mniej jednak kiedy Kaśka wsiadła do samochodu i całą rodziną znaleźli się za bramą posesji rodziców męża, odetchnęła.
- Było aż tak źle? – spytał.
- Nie, ale wiesz, co innego przyjeżdżać, jak topór wojenny jest zakopany, a co innego, jak trzeba go zakopać.
- Masz rację – powiedział – mnie też nie było lekko, ale na szczęście wszystko jakoś się ułożyło.
- To chyba cud.
- Nie kochana, to przez twoją ciążę. Moja matka nie darowałaby sobie, gdyby była pozbawiona dostępu do nowego wnuka lub wnuczki.
- No tak, tutaj ją popieram – zgodziła się Kaśka.

Lola i Kaśka
Lola postanowiła pójść na zakupy do jednego z centrów handlowych w Warszawie. Zazwyczaj odwiedzała te w Centrum, ale że wieczorem była umówiona z dziewczynami u Doroty, to wybrała markety na Targówku.
Najwidoczniej Kaśka wpadła na ten sam pomysł, ponieważ obie przyjaciółki spotkały się zaraz przy wejściu do galerii.
- Właśnie o tobie myślałam – śmiała się Lola – zastanawiałam się, jak ci minął weekend u teściów.
- Ja też o tobie myślałam – wtórowała jej Kaśka – jak się udał wyjazd do Pułtuska.
Zaczęły sobie wszystko opowiadać, oczywiście jednocześnie robiąc zakupy. W pewnym momencie Lola uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Czemu się szczerzysz? – spytała koleżanka.
- Bo przy wystawie sklepu jubilerskiego stoi Mariusz.
- Ten twój?! – pisnęła z radości Kaśka – pokaż go!
- Ciszej – syknęła Lola – patrz sobie, ale żeby mnie nie zauważył.
- Niczego sobie. Dlaczego nie chcesz do niego podejść?
- Czy ty jesteś ślepa- parsknęła Lola – sklep jubilerski. Może chce mi coś kupić.
Kaśka uśmiechnęła się szeroko.
- No, no, może się zaręczycie.
- Nie gadaj głupstw, spotykamy się raptem miesiąc. Ale bransoletką bym nie pogardziła.
- Myślisz, że to facet z gestem?
- Jak najbardziej – na potwierdzenie Lola jeszcze kilka razy potaknęła głową – jak najbardziej.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Wypoczyn w Jastarni - lato 2024 cz.1