Przyjaciółki - odc.8
Julia
Najgorsze
było to, że była wściekła, a nie mogła Bysiorowi nic zarzucić. Jej narzeczony
zamknął się w warsztacie i jak sam to określił -picował brykę. Oznajmił
również, że na razie będą się widywać rzadko. Oczywiście, że chciała tupnąć
nogą i powiedzieć, że się nie zgadza. Ale z drugiej strony, kiedy ona pisała
powieść, też była niedostępna. Potem się zbuntowała, bo pomyślała, że przecież
ona tym pisaniem zarabia, a on… No cóż, też, jak mu się uda coś wygrać.
Westchnęła
przeciągle.
-
Tak to jest, jak spotykają się dwie osoby z pasją. No nic, wytrzymam. Dobrze
chociaż, że zaprosił mnie na wyścigi.
Kaśka
Tomek
wszedł do kuchni z zakłopotaną miną.
-
Coś się stało? – zaniepokoiła się.
-
Dzisiaj rano rozmawiałem z ojcem.
-
I co?
-
Powiedziałem mu o ciąży, bardzo się ucieszył.
-
No to chyba dobrze?
-
Ale kilkanaście minut temu zadzwoniła mama.
Kaśka
zdrętwiała, ale cierpliwie czekała na to co powie Tomek.
-
Powiedziała, że bardzo się cieszy, ale jej nowy wnuk lub wnuczka nie pozna
babci.
-
A to czemu? – Kaśka uniosła brew.
-
Ponieważ nadal się na nas gniewa i nie zamierza już nigdy przyjechać.
Kaśka
zanim odpowiedziała zastanowiła się porządnie, w końcu westchnęła i rzekła.
-
Jedź do niej i przeproś.
-
Co?
-
To co słyszałeś, nie możesz się na nią gniewać.
-
To ona się na nas gniewa.
-
Ty też, jesteście bardzo podobni do siebie.
Tomek
zaśmiał się i powiedział.
-
Może wszyscy pojedziemy?
-
O nie – zaooponowała Kaśka – ja jestem w ciąży i nie mogę się denerwować.
Tomek
objął żonę i czule pogłaskał po policzku.
-
Ale się zastanowisz?
-
No dobra – pocałowała go w usta.
Dorota
i Julia
Na
trzy dni przed eliminacjami Dorota zaprosiła Julię do siebie, żeby obie mogły podziwiać
efekty jej pracy.
-
Jest cudowny, taki jak ty – zachwyciła się Julia. Odnowione auto było
polakierowane na biało, a oprócz tego na karoserii Dorota przykleiła niebieskie
błyskawice. Sama miała na sobie biała krótką sukienkę, niebieskie rękawiczki po
same łokcie i tegoż samego koloru buty sięgające do połowy ud.
-
Naprawdę ci się podoba? – Dorota promieniała radością.
-
Oczywiście i strój też fajny.
-
Nie wyglądam jak zdzira?
-
W życiu – zaśmiała się Julia – wyzywająca, ostra, ale nie tania.
-
Cóż za dobór słów.
-
Nie zapominaj jestem pisarką.
Obie
się roześmiały. Potem poszły do domu Doroty, gdzie dziewczyna przebrała się w
dresy i już swobodnie mogła rozciągnąć się na łóżku.
-
Z kim jedziesz na eliminacje? – spytała Julii.
-
Myślę, że wcale.
-
Jak to? – zdziwiła się koleżanka.
-
W pierwszy dzień są urodziny Hanki, więc robimy jej imprezę, a drugiego dnia
pewnie nie będę się nadawać. Przyjadę na wyścigi.
-
Szkoda – zasmuciła się Dorota.
-
Mnie też szkoda, bo dawno się nie widziałam z Bysiorem.
-
Na eliminacjach też go za dużo byś go widziała.
-
Więc tym lepiej, że mam rodzinny spęd, będę mogła czymś zająć myśli.
-
A on o tym wie.
-
Tak, ma nawet znaleźć chwilę i wpaść z prezentem.
Zamilkły,
po chwili Dorota się odezwała.
-
Chciałabym żeby Jaszczur się mną zainteresował. Ale może, żeby tak było
musiałabym wygrać wyścigi? Jak myślisz?
-
Puknij się w głowę i przestań biadolić – zaśmiała się Julia.
Lola
Pan
Piotr i Lola siedzieli nad kolejnymi papierami.
-
Skąd to masz? – spytał szef.
-
Zajrzałam tu i ówdzie – powiedziała tajemniczo.
-
Nie wygłupiaj się, to jest dokładna notatka, jak mnie zniszczyć.
-
Zdobyłam zaufanie jednego z pupilków Jędrzejczaka, a to dzięki kilku darmowym
wejściówkom na bardzo ważne imprezy.
-
A skąd ty masz wejściówki na takie imprezy?
-
Od taty – Lola wzruszyła ramionami – niech pan nie zapomina, że jest
właścicielem dużej firmy.
-
Nigdy nie zapominam – zaśmiał się szef – aż dziw, że wolisz być sekretarką u
mnie, niż u niego dyrektorką.
-
To już moja sprawa, co robię – zaperzyła się Lola, nie znosiła kiedy ktoś tak
mówił.
-
Opanuj się – śmiał się szef - nie miałem niczego złego na myśli.
-
Przepraszam, ale wkurza mnie ciągłe wciskanie w moje życie taty. Jestem dorosła
i robię co chcę.
-
Oczywiście – pan Piotr cały czas się uśmiechał, ale w końcu spoważniał –
zastanawia mnie czemu Jędrzejczak, który kieruje sporym działem chce mnie
zniszczyć.
-
Bo ma pan od ponad roku same sukcesy, a jak wiadomo w tej korporacji trwa
wyścig szczurów, ten kto na szczycie to wróg.
-
Inny szef za takie teksty by cię wylał.
-
Dlatego pracuje dla pana – Lola uśmiechnęła się czarująco.
-
Kokietka – parsknął pan Piotr i ponownie zagłębił w papierach.
Kaśka
Nie
była zadowolona, ale rozumiała naciski ze strony męża. Odkąd między nimi znowu
było dobrze Tomek chciał żeby wszystko robili razem. Jednak nie wiedziała czemu
trzeba w to zaliczać przepraszanie teściowej. To Tomek rozmówił się z matką,
nie ona.
Ale
w końcu zgodziła się i ostatni weekend września dała się zapakować z synami w
samochód i pojechać do Starogardu Gdańskiego.
U
teściów była w swoim życiu chyba ze dwa razy i to przed ślubem, więc była
ciekawa, jak po tych kilku latach wygląda dom rodzinny Tomka. Przed laty była
to mała chałupka z trzema maleńkimi pokoikami i wielka kuchnią, ale z tego co
mówili, przeprowadzili kilka remontów. Nie dziwne, synowie, czyli Tomek i jego
starszy brat Radek zarabiali przyzwoite pieniądze, których część przeznaczali
na rodziców.
Kaśka
nie była o to zła, bo sama jak pracowała pomagała swoim.
Nie
żeby którekolwiek rodziców klepało biedę, ale uważali, że tak należy, z
wdzięczności za wychowanie. Stanęli w bramie sporej posesji i oczom Kaśki
ukazała się pokaźna willa z piętrem. No tego to się nie spodziewała.
-
Po co im tak duży dom? – nie wytrzymała i spytała męża.
Tomek
wzruszył ramionami.
-
Dla potomnych?
-
Czyli? – zmrużyła oczy.
Tomek
się roześmiał.
-
Nie martw się, to dla Radka córki. Wiesz Marlenki.
-
Nic mi o tym nie mówiłeś.
-
Bo kiedy zapadały decyzje niewiele mieliśmy sobie do powiedzenia.
-
Acha – mruknęła.
-
Radek mnie spłacił.
-
Przecież nic nie mówię – zapewniła Kaśka i pocałowała męża w policzek-
wjeżdżaj, nie ma co dłużej czekać na burzę z piorunami.
-
Jesteś złośliwa – potarmosił jej włosy.
-
Ja? Ja tylko przewiduje przyszłość.
Julia
Trzydziestka
siostry to nie byle jaka okazja do wielkiego świętowania, dlatego Helena z
Julią zadbały żeby Hanna od rana była poza domem i przyjechała dopiero na
imprezę. W tym celu kupiły jej karnet do całodziennego SPA i wystawiły za
drzwi. O dziwo siostra nie oponowała i od razu ruszyła do centrum odnowy
biologicznej.
W
tym czasie obie siostry i Krzysztof szykowali wielkie przyjęcie. Może nie miało
być zbyt wielu osób, ale za to sami najbliżsi, rodzina i przyjaciele.
Pośrodku
salonu ustawiono okrągły stół, który pożyczyli od sąsiadów, tak samo jak kilka
krzeseł. Pokój udekorowano balonami i hasłami obwieszczającymi to wielkie
święto. A pod jedną ścianą zrobiono koszyk na prezenty.
Goście
byli zaproszeni na godzinę wcześniej niż jubilatka miała wrócić, więc kiedy
Hanna weszła w drzwi byli już wszyscy. Aż jej łzy stanęły w oczach. Wszyscy
rzucili się składać jej życzenia, ściskali ją i całowali. Nawet ciocia Lusia
wyjątkowo nie powiedziała niczego zgryźliwego. Przynajmniej na razie.
-
A gdzie Magda i Gośka? – spytała ciotki Hanka.
-
Powiedziały, że przyjadą później, mają jakąś ważną imprezę, na której mają
zarobić pieniądze.
Julię
zmroziło. To, że dziewczyny wisiały na ramionach różnych mężczyzn to jedno, ale
dostawać za to kasę? Nie mogła uwierzyć, że ma siostry prostytutki.
Na
szczęście ciocia Lusia stała tyłem do niej i nie widziała jej wyrazu twarzy. Za
to siostry widziały i dawały jej znaki żeby się opanowała.
Po
życzeniach odśpiewano sto lat i rzucono się na jedzenie.
-
Bardzo wam dziękuje za to SPA – szepnęła Hanna do Julii.
-
Czemu szepczesz?
-
Bo ja tam poznałam bardzo miłego faceta – oczy jej się zaświeciły – i wiesz co?
Idę z nim na randkę, jutro.
Julia
aż otworzyła ze zdziwienia usta.
-
To super! – pisnęła, ale Hanna zakryła usta palcem.
-
Co to za konspiracja? – fuknęła ciocia Lusia, która jak zwykle widziała
wszystko, a zwłaszcza, to czego nie powinna.
-
Żadna – obie siostry wzruszyły ramionami.
Ciocia
Lusia powiedziałaby coś więcej, ale właśnie w drzwiach stanęły jej bliźniaczki.
Julia zauważyła, że były ubrane przyzwoicie i nawet makijaż był stonowany.
Złożyły życzenia Hannie i usiadły do stołu.
Jakiś
czas później Julia znalazła się na chwilę sama z Madzią w kuchni.
-
Dziewczyny, rozumiem wszystko, ale mam nadzieję, że nie zarabiałyście dzisiaj
ciałem na eliminacjach.
Madzia
parsknęła i powiedziała zimnym tonem.
-
A nawet jeśli, to co zrobisz?
-
Ja? – Julia uniosła brew – nic, ale czy pomyślałyście o waszych rodzicach?
Madzia
pokręciła głową i fuknęła.
-
Nie jesteśmy dziwkami. To chciałaś usłyszeć? Rozdawałyśmy ulotki i
reklamowałyśmy wyścigi – wyminęła Julię i poszła do gości.
Julia
chciała wierzyć, że to była prawda.
Dorota
Dorota
przyjechała na miejsce dla zawodników, wysiadła z samochodu i rozejrzała się
ciekawie. Teren wyścigów był ogromny, po dwóch stronach szerokiego pasa asfaltu
znajdowały się trybuny, a były tak daleko, że nie można było rozróżnić sylwetek
ludzi. Na skraju toru wyścigowego znajdował się cały zarząd, nagłośnienie,
promocje i miejsce zapisów. Wszędzie było pełno zawodników i ich ekip. Gdzie
niegdzie przemykały panienki w obcisłych gatkach i takich samych koszulkach.
Miała wrażenie, że nikt nad tym chaosem nie panuje. Na szczęście wszystko było dobrze
zorganizowane.
-
Która jesteś w kolejce? – usłyszała tuż za sobą, odwróciła się. To był Bysior.
Uśmiechnęła się i powiedziała.
-
Nie wiem, dopiero idę do punktu zapisów.
-
Ja mam numerek 18, więc się pośpiesz, bo kolejka jest długaśna, a na dzisiaj przewidziano
tylko 50 zawodników samochodowych i 50 motorowych. Eliminacje będą przebiegać
jednocześnie dla obu grup.
-
To pędzę, bo bardzo chcę wystartować dzisiaj.
Stanęła
na końcu ogonka i policzyła ludzi. Przed nią było ich około 15. Odetchnęła, bo
wiedziała, że się zmieści, zwłaszcza że połowa to byli motocykliści.
-
Proszę, proszę kogo tu mamy – zamarła. Znała ten głos, za jej plecami stał
Robert.
-
Nie mamy sobie nic do powiedzenia – burknęła i nawet się nie odwróciła.
-
Myślisz, że tak łatwo odpuściłem? Znieważyłaś mnie, sprawiłaś, że mnie
wydalili. Z iloma z nich spałaś żeby zostać w górnej półce.
Dorota
odwróciła się gwałtownie i zamachnęła się, ale nie udało jej się uderzyć
Roberta. Jaszczur złapał ją za rękę.
-
Szkoda na niego ręki – powiedział ciepło, po czym zwrócił się do mężczyzny – a
ty czego tu szukasz, przecież już się zapisałeś.
Robert
zmierzył Jaszczura wzrokiem. Był od niego potężniejszy, ale nie wyższy.
-
Odpuść sobie – syknął Jaszczur – przecież nie chcesz wylecieć z wyścigów.
Mężczyzna
odszedł klnąc pod nosem.
-
Dziękuję – powiedziała Dorota.
Jaszczur puścił jej rękę i uśmiechnął się
półgębkiem.
-
Nie ma za co – i znikł.
Dorota
długo jeszcze nie mogła uspokoić oddechu.
Dostała
numerek 38, była zadowolona, chociaż wiedziała, że czeka ją kilka godzin
bezczynności.
Lola
Mariusz
tym razem zaprosił ją na romantyczną randkę do Pułtuska. Pojechali w sobotę z
samego rana i zaraz po zaparkowaniu, mężczyzna zabrał ją na spacer po mieście.
Lola cieszyła się jak dziecko, bo dawno nie opuszczała Warszawy i okolic.
-
Następnym razem pojedziemy do Szczytna? – śmiała się – to jeszcze dalej.
Mariusz
uniósł brew i zamiast odpowiedzieć, zapytał.
-
Nie podoba ci się, że wyjechaliśmy ze stolicy?
-
Bardzo mi się podoba – aż rzuciła mu się na szyję – dawno mnie nikt nigdzie nie
zabrał.
-
Cieszę się, że mogę spełniać twoje marzenia.
-
Skąd ty się wziąłeś? – pytała, a oczy lśniły jej ze szczęścia.
Po
spacerze zjedli obiad w restauracji Domu Polonii i ponownie udali się na
spacer, tym razem nad rzekę.
-
Skoro tak ci się tu podoba, to może zostaniemy na noc.
Lola
zamarła, co od razu wyczuł.
-
Nie, wiem głupi pomysł, nie znamy się jeszcze na tyle długo, żeby spędzać razem
noc, przepraszam.
Lola
odprężyła się i pocałowała go mocno.
-
Ty mi się śnisz, prawda?
Mariusz
objął ją mocno i powiedział.
-
Oczywiście.
Kaśka
Teść
powitał ich bardzo serdecznie, aż za bardzo, co bardzo się gryzło z chłodnym
przyjęciem teściowej. Co prawda dała cmoknąć się w policzek, ale poza
powiedzeniem „dzień dobry,” nie odezwała się do nich ani słowem.
Rozkwitła
natomiast widząc Bartosza i Karola i wylała na nich całą babciną miłość. Kaśka
przewróciła oczami, za co zarobiła od męża kuksańca w bok.
Dostali
pokój na poddaszu. Kaśka obawiała się, że będzie w tym jakiś kruczek, ale na
szczęście wszystko było, nowe i świeże.
-
No to pierwsze koty za płoty – mruknął Tomasz.
-
Nie mów hop zanim nie przeskoczysz.
-
Widzę, że zaczynamy konkurs na powiedzonka.
Zaśmiała
się.
-
Chodźmy na dół – powiedziała – zanim pomyślą, że się na coś namawiamy.
O
dziwo kiedy weszli do dużej jadalni atmosfera diametralnie uległa zmianie, to
znaczy teść stał się normalny, a matka Tomka nawet się do niego uśmiechnęła. Za
to całkowicie zignorowała Kaśkę. „No jasne- pomyślała dziewczyna – na kogoś
trzeba się gniewać.”
Dorota
Nie
wierzyła własnym oczom, dostała się do drugiej kategorii. W najśmielszych snach
nie marzyła o takim wyniku. Gdyby nie Bysior i chłopaki, którzy jej
gratulowali, na bank by się popłakała. Wiedziała, że na zawodach będzie musiała
dać z siebie wszystko, ale miała dwa dni na przygotowania. Pierwsza i druga
grupa startowały w ostatnim dniu zawodów.
-
Gratuluję – usłyszała za plecami. Odwróciła się, za nią stał Jaszczur i lekko
się uśmiechał.
-
Dziękuję – powiedziała. Kiedy odszedł, dopiero wtedy odetchnęła.
Julia
Bysior
niestety nie znalazł czasu żeby wpaść na urodziny jej siostry, ale za to
przybył na drugi dzień i to tylko do niej. Julia od razu wpadła mu w ramiona i
przytulała się długo.
-
No, no – śmiał się mężczyzna – przecież nie wiedzieliśmy się tylko przez kilka
dni.
-
Ale tęskniłam – bąknęła mu w pierś i tuliła się jeszcze mocniej.
-
Im bardziej cię poznaję, tym bardziej nie mogę uwierzyć, że istnieją na tym
świecie takie dziewczyny, jak ty – szeptał czule.
-
Jestem jedyna – zapewniła.
-
I bardzo skromna.
-
To też – uśmiechała się do niego.
-
Nikogo nie ma w domu? – spytał.
-
Nikogo, obie wybyły na randki.
-
Hanka też?
-
Też, poznała jakiegoś chłopaka w SPA, więc nie namyślała się długo i umówiła
się z nim na randkę.
Przez
chwilę oddawali się czułościom, w końcu Bysior zapytał.
-
Będziesz w środę na wyścigach?
-
A startujesz?
-
Tak i Dorota też, dostała się do drugiej grupy.
-
A ty?
-
Do pierwszej – nagle roześmiał się – ale nie wygram, jest mnóstwo gości
lepszych ode mnie.
-
A czy aż tak zależy ci na wygranej?
-
Nie – nawinął sobie pukiel jej włosów na palec – mnie zależy tylko na tym,
żebyś ty tam była.
Lola
Siedziała
w sekretariacie, jak na gwoździach, bo pan Piotr udał się na rozmowę z
Jędrzejczakiem. Oczywiście nie miał zamiaru wydawać się ze swoją wiedzą, że
wie, iż ten go zdradza, ale poszedł, jak sam powiedział wybadać teren. I nie
było go od ponad godziny, co bardzo ją niepokoiło. Kacper co i raz odrywał się
od pracy i przyglądał jej się ciekawie.
-
Coś ty taka nerwowa? – zagaił.
-
Ja? – udała zdziwienie – wydaje ci się.
-
Taaa, na pewno. Zachowujesz się tak odkąd pan Piotr wyszedł.
-
Bo jestem ciekawa, kiedy wróci, bo chcę wyjść wcześniej, bo mam randkę –
paplała - wystarczy?
-
Po co te nerwy? – obraził się kolega – tylko pytałem.
Lola
opanowała się.
-
Przepraszam, nie powinnam się na tobie wyżywać.
Kacper
nie zdążył nic odpowiedzieć ponieważ wrócił pan Piotr.
-
Lola do mnie – rozkazał i nie patrząc na nią wszedł do swojego gabinetu. Lola
lekko się przestraszyła. Czemu był zły na nią?
Posłusznie
podreptała za nim.
-
Jestem wściekły – warczał szef.
-
Na mnie?
-
Nie – uderzył pięścią w blat biurka, tak że aż podskoczyła.
-
Czegoś się pan dowiedział?
-
Nie i to mnie wkurza. Za to Jędrzejczak jest w wyśmienitym humorze i plecie coś
o wielkim sukcesie. Pewnie czeka na roczne sprawozdania i myśli, że przez jego
machlojki wyjdzie, że nie umiem
dysponować pieniędzmi.
-
Spokojnie szefie – uśmiechnęła się – przecież my to wiemy.
-
No tak, ale miałem nadzieję, że go dzisiaj na czymś złapie – sapał pan Piotr.
-
To dopiero początki, na pewno będzie jeszcze okazja żeby mu dopiec. Niech się
pan nie denerwuje, bo zmarszczek pan dostanie.
-
Nie mam zmarszczek – oburzył się.
-
No właśnie mówię, że może pan dostać.
-
Jesteś niemożliwa – parsknął – siadaj i słuchaj, jak było.
Dorota
Czuła
się jak na haju, była jedyną dziewczyną występującą w drugiej kategorii. Była
pijana szczęściem, chociaż powinna całą uwagę skupić na wyścigu.
Stała
w szpalerze wypasionych bryk i czekała na sygnał startera.
Tłum
na trybunach wiwatował.
-
Ej, laseczko – usłyszała i odwróciła głowę w prawą stronę. Facet z samochodu obok oblizał się lubieżnie i
mrugnął okiem.
Prychnęła
i odwróciła się od niego.
-
Będziesz wąchać moje spaliny – zapewnił – a potem możesz mi o….. – podniosła
szybę..
Ruszyli.
Ryk silników ogłuszał, hałas był prawie nie do zniesienia, czuła, że serce wali
jej jak oszalałe. Wystrzeliła do przodu. Nagle stała się głucha na wszystko, co
się działo, liczyła się tylko ona i meta. Obok niej śmigały inne kolorowe wozy,
ale ona pomału wysuwała się na prowadzenie. Nagle jeden z przeciwników wyleciał
w powietrze i przekoziołkował o metr od jej samochodu. Odetchnęła. Na poboczu
stał inny z dymiącą maską i wściekłym kierowcą.
Docisnęła
pedał gazu, uśmiechnęła się do siebie i wygrała.
Cisza
się skończyła, do jej uszu ponownie wdarła się kanonada dźwięków. Oddychała
szybko i wprost nie mogła uwierzyć. Wygrała wyścig.
Do
samochodu podbiegł Bysior i Julia. Wyciągnęli ją na zewnątrz i na zmianę
ściskali. Nagle czyjeś ręce uniosły ją do góry. Skandowano jej imię.
-
Dora, Dora, Dora!
Czuła,
że śni.
W
końcu postawiono ją na ziemię i czekano co powie. Oddychała szybko, więc
postarała się uspokoić. Potem wyprostowała się i szeroko uśmiechnęła.
-
Pokazałam im, co nie? – ponownie najbliżsi znajomi zaczęli ją ściskać i
gratulować.
Zauważyła
Jaszczura, stał nieopodal i uśmiechał się do niej. Uniósł kciuk do góry. To
było dla niej największe wyróżnienie.
Kaśka
Upiorny
weekend dobiegł końca. Teściowa nawet zaczęła się do niej odzywać, ale i tak
udawała obrażoną. Za to Tomek wrócił do łask w 100%.
Teściowa
na szczęście nie dokuczała jej, bo brała pod uwagę jej stan błogosławiony. Nie
mniej jednak kiedy Kaśka wsiadła do samochodu i całą rodziną znaleźli się za
bramą posesji rodziców męża, odetchnęła.
-
Było aż tak źle? – spytał.
-
Nie, ale wiesz, co innego przyjeżdżać, jak topór wojenny jest zakopany, a co
innego, jak trzeba go zakopać.
-
Masz rację – powiedział – mnie też nie było lekko, ale na szczęście wszystko
jakoś się ułożyło.
-
To chyba cud.
-
Nie kochana, to przez twoją ciążę. Moja matka nie darowałaby sobie, gdyby była
pozbawiona dostępu do nowego wnuka lub wnuczki.
-
No tak, tutaj ją popieram – zgodziła się Kaśka.
Lola
i Kaśka
Lola
postanowiła pójść na zakupy do jednego z centrów handlowych w Warszawie.
Zazwyczaj odwiedzała te w Centrum, ale że wieczorem była umówiona z
dziewczynami u Doroty, to wybrała markety na Targówku.
Najwidoczniej
Kaśka wpadła na ten sam pomysł, ponieważ obie przyjaciółki spotkały się zaraz
przy wejściu do galerii.
-
Właśnie o tobie myślałam – śmiała się Lola – zastanawiałam się, jak ci minął
weekend u teściów.
-
Ja też o tobie myślałam – wtórowała jej Kaśka – jak się udał wyjazd do
Pułtuska.
Zaczęły
sobie wszystko opowiadać, oczywiście jednocześnie robiąc zakupy. W pewnym
momencie Lola uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-
Czemu się szczerzysz? – spytała koleżanka.
-
Bo przy wystawie sklepu jubilerskiego stoi Mariusz.
-
Ten twój?! – pisnęła z radości Kaśka – pokaż go!
-
Ciszej – syknęła Lola – patrz sobie, ale żeby mnie nie zauważył.
-
Niczego sobie. Dlaczego nie chcesz do niego podejść?
-
Czy ty jesteś ślepa- parsknęła Lola – sklep jubilerski. Może chce mi coś kupić.
Kaśka
uśmiechnęła się szeroko.
-
No, no, może się zaręczycie.
-
Nie gadaj głupstw, spotykamy się raptem miesiąc. Ale bransoletką bym nie
pogardziła.
-
Myślisz, że to facet z gestem?
-
Jak najbardziej – na potwierdzenie Lola jeszcze kilka razy potaknęła głową –
jak najbardziej.
Komentarze
Prześlij komentarz