Kłótnia - opowiadanie z 2013 roku odc.2
- Może kiedyś przebiłaś mu opony w samochodzie- powiedziała Ala.
- Tak. I wyrwałam wycieraczki. Ja go nigdy wcześniej na oczy nie
widziałam. Dopiero na spotkaniu…
- A może już gdzieś się spotkaliście?
- Pamiętałabym.
- A jak on wygląda? – zaciekawiła się Ola.
- Gdyby nie to, że jest chamski to jest nawet całkiem do rzeczy.
- Więcej szczegółów proszę – powiedziała kwaśno przyjaciółka.
Łucja zastanowiła się
- Jest wysoki.
- Przy tobie każdy jest – zaśmiała się Ala.
- Jest wysoki – powtórzyła z naciskiem Łucja – ścięty na jeża, ma
szare oczy.
-Dobra, dobra – przerwała jej Ola – podaj cechy szczególne.
- Nosi obrzydliwe sweterki albo koszulę wpuszczoną w spodnie i
cały czas jest zły na cały świat.
- Raczej nie dojdziemy kto to – mruknęła Ola, po czym uśmiechnęła
się i powiedziała – wiem, pokarzesz go nam. W czwartek na festynie.
Impreza charytatywna była organizowana na terenie uczelni, ale
wstęp był dla wszystkich, także w parku należącym do szkoły przechadzał się tłum ludzi. Łucja nie miała
czasu nawet odsapnąć, gdyż loterię upodobały sobie przede wszystkim dzieci, a
że los nie był drogi niektóre przychodziły nawet kilka razy i zadawały mnóstwo
pytań. Dopiero po południu znalazła chwilę by opuścić stanowisko akurat gdy jej
współlokatorki przyszły ją odwiedzić.
- Jesteśmy – powiedziała ucieszona Ola – gdzie on jest?
- Kupiłyście los? – spytała Łucja zamiast odpowiedzieć na pytanie.
- No wiesz co? – oburzyła się Ala, chociaż w oczach igrały jej
wesołe iskierki.
- No wiecie co? – oburzyła się i zaśmiała Łucja – wyskakiwać z
piątaka, ale już.
Przyjaciółki kupiły dwa losy i wygrały: jedna gumę do żucia a
druga lizaka.
-Chciałyście go zobaczyć, to akurat idzie w naszą stronę. To ten w
sweterku.
Dziewczyny spojrzały na chłopaka, potem na siebie i zaczęły się
śmiać.
- Co was tak rozbawiło? – spytała Łucja.
- Gdybyś jednej nocy nie zalała się w trupa to byś wiedziała kim
on jest. To ten chłopak, na którego się uwzięłaś w dyskotece i co na nas
nakrzyczał w bibliotece.
Nie zdążyły nic więcej powiedzieć bo rzeczony mężczyzna podszedł
do nich.
- Jesteś w pracy a nie na towarzyskim spotkaniu.
- A ja myślałam, że dla przyjemności czynienia dobra – zadrwiła.
- Zajmij się loterią, ludzie czekają.
- Nie rozkazuj mi – powiedziała zła – nie jesteś moim szefem.
- Owszem jestem.
- To mi zapłać za pracę – powiedziała i odwróciła się do Jagody. –
Idę się przejść, tutaj nagle zrobiło się strasznie duszno.
Chłopakowi prawie para z uszu poszła.
- A ty gdzie się wybierasz. Jagoda dlaczego ją zwalniasz, to
przecież twój projekt to ty decydujesz…
- Pomyłka – zaśmiała się Łucja – to mój projekt.
I odeszła z przyjaciółkami.
- Same widzicie jak on się zachowuje – powiedziała do nich jak
tylko oddaliły się na bezpieczną odległość.
- Masz rację wyjątkowo nieprzyjemnie. Z tym, że on nie wie, że ty
straciłaś film. Pewnie czekał na przeprosiny, ale nie nadeszły. Z resztą taniec
przed jego maską, który uskuteczniłaś też nie wypadł na korzyść twojej
inteligencji.
- To może mam go przeprosić? – zadrwiła Łucja.
- Niekoniecznie, ale może spróbuj mu wyjaśnić to i owo.
Łucja prychnęła i wróciła do pracy.
Następnego dnia stała na korytarzu i oglądała zdjęcia z
wczorajszej imprezy. Zauważyła, że przewodnik stada stanął koło niej.
- Chcę żebyś zrezygnowała z działalności w samorządzie.
Spojrzała na niego.
- Czemu?
- To, że jesteś starościną nie oznacza, że musisz brać czynny
udział w życiu uczelni.
Spojrzała na niego zimno.
- Ale ja chcę brać w tym udział.
- Ale ja nie chcę żebyś brała.
- Ciekawe czemu? – wzięła się pod boki gotowa do kłótni.
- Wprowadzasz ferment w grupie.
- Ja?! – zdziwiła się – kiedy? Wywiązałam się ze wszystkich zadań.
- Podburzasz grupę przeciwko mnie.
- Słucham?! – krzyknęła i dziabnęła go palcem w ramię – To ty zacząłeś się ze mną kłócić,
to ty wprowadzasz ferment. I zazdrościsz, bo mnie wszyscy lubią a ciebie nie.
- Słucham ? – tym razem on pytał.
- W sumie się nie dziwię – sarknęła – kto by lubił takiego gbura
jak ty.
Odeszła.
- Poczekaj, ja jeszcze nie skończyłem – krzyknął.
- Ale ja tak.
Rozpatrzyła sprawę swojego odejścia, ale w końcu stwierdziła, że
niczego złego nie zrobiła i nie ma powodu rezygnować z działalności na rzecz
uczelni. Niestety przewodnik stada miał odmienne zdanie na ten temat. I zaczęło
się.
Pominął ją w organizacji maratonu filmowego. Na przeglądzie
muzycznym odrzucił jej kandydatów, chociaż potem zmienił zdanie, gdy mu
powiedziała, że na niej może się wyżywać, ale nie powinien dyskryminować
innych. Na dyskotece kazał jej siedzieć na zapleczu i pilnować zarobków.
W końcu na spotkaniu dotyczącym organizacji dni uczelni, gdy
celowo omijał jej propozycje i kandydaturę na prowadzącą głównej imprezy, nie
wytrzymała.
- Mam dość – wstała i trzasnęła krzesłem – bawcie się dalej beze
mnie.
- Ale co się stało? Czemu chcesz odejść? – spytał Bartek – I to
teraz przed taką imprezą? Co z twoimi pomysłami?
- Jakie pomysły? – spytał się poirytowany przewodniczący.
- A te, które podrzucałam ci na stół rękami innych – parsknęła
wściekle.
- Byliście z nią w zmowie?!
- krzyknął
- Nie, nie byli - odparła – po prostu ja rozmawiam z wszystkimi,
gdy ty bawisz się w dyrektora. Ale ja się zwalniam z posady u ciebie.
- Łucja – jęknęła Jagoda- nie rób nam tego, nie przed świętem.
- To nie moja wina, że nasz „szef” , pała do mnie niechęcią.
- Nie twoja wina?- zdziwił się – pozwól, że się nie zgodzę. Jesteś
pustą, głupią dziewczyną, której jakimś cudem udało się dostać na studia.
- Ach tak? A ciebie pewnie przyjęli bo tak długo stałeś pod
drzwiami dziekanatu aż się w końcu zlitowali i dali ci szansę.
- Jak widać skorzystałem z niej w odpowiedni sposób i dotarłem do
czwartego roku.
- A ja jakimś cudem dotarłam do trzeciego roku i to bez żadnej
poprawki.
- Akurat bo ci uwierzę, masz tatusia w kadrach.
- Oczywiście – sarknęła – a moja mama tu sprząta.
- Tak myślałem.
Zapadła cisza. W końcu Łucja odetchnęła i spokojnie powiedziała:
- Tak, śmiałam się jak głupia w czytelni. W odróżnieniu do ciebie
mam poczucie humoru i jak coś mnie śmieszy to się śmieję bez względu na
miejsce, w którym się znajduję. I tak, zachowałam się jak kretynka na
dyskotece. Upiłam się i byłam nieznośna. Nie piję na co dzień, to był pierwszy
raz kiedy to się zdarzyło. Przykro mi, że trafiło na ciebie. Na dodatek wcale
tego nie pamiętałam, dopiero na festynie dziewczyny mnie oświeciły. Ale było
już za późno na przeprosiny. Tylko, że ja przyznaję się do swoich słabości i
staram się patrzeć na ludzi z dobrej strony, a ty skreślasz ich już przy
pierwszym potknięciu.
Przeszła obok niego i wyszła z sali. Tam odetchnęła i otarła łzę.
Poszła do dziewczyn, które siedziały w barku szkolnym i
opowiedziała całą historię.
- Poddałaś się? – zdziwiła się Ala.
- Tak, mam dość tych nerwów, to wszystko powinno być ekscytujące i
miłe, a nie doprowadzające do szału.
- I co teraz?
- Nic – uśmiechnęła się – Będę miała więcej czasu na naukę.
Przyjaciółki roześmiały się serdecznie.
- Bardzo śmieszne – burknęła Łucja.
Komentarze
Prześlij komentarz