Średniowiecze – synkretyzm religijny
Zacznę nietypowo, bo od definicji
Kultura uczona – we wczesnym średniowieczu zarezerwowana dla osób stanu duchownego. Duchowni wykształceni pełnili rolę doradców, polityków. Byli twórcami literatury średniowiecznej, znali łacinę. Decydowali o kierunku kulturowym średniowiecza. W późniejszym okresie dobrze urodzeni świeccy również docenili umiejętność czytania i pisania. Ściśle powiązana z chrystianizacją.
Kultura ludowa – tworzona przez analfabetów, dla których najważniejsze były przekazy ustne oraz gesty. Wprowadzała wierzenia w różnego rodzaju stwory, stała na straży miejscowych tradycji, przekazywała je ustnie z pokolenia na pokolenie. Uczenie się z obrazów (chrystianizacja). Wywodziła się z pogaństwa.
Kultura ludowa – tworzona przez analfabetów, dla których najważniejsze były przekazy ustne oraz gesty. Wprowadzała wierzenia w różnego rodzaju stwory, stała na straży miejscowych tradycji, przekazywała je ustnie z pokolenia na pokolenie. Uczenie się z obrazów (chrystianizacja). Wywodziła się z pogaństwa.
Obie kultury uzupełniały się i nadawały ton
średniowiecznemu myśleniu
i nazywamy to:
średniowiecznemu myśleniu
i nazywamy to:
Definicja – łączenie w jedną całość różnych, nieraz sprzecznych ze sobą światopoglądów, wierzeń religijnych czy tradycji kulturowych; synkretyzm zdominował kulturę wczesnośredniowieczną, łącząc w sobie pierwiastki pogańskie z dziedzictwem grecko - rzymsko – chrześcijańskim.
Jak w poprzedniej części pisałam, na początku średniowiecza nie było zbyt przyjemnie, gdyż hordy barbarzyńców przemierzały w tę i z powrotem Europę, niszcząc niemal wszystko, co spotkały na swojej drodze.
Ale, że nie ma czegoś takiego w historii, jak próżnia, to na tych zgliszczach rozwijało się w najlepsze chrześcijaństwo przeplatające się z pogaństwem.
Chrześcijaństwo w tym wszystkim miało silniejszą pozycję z kilku powodów. Po pierwsze stało na straży kultury uczonej, czyli jako jedyne wychodziło myślowo poza własne podwórko.
Po drugie, bywało na salonach, gdzie wiele koronowanych głów stwierdziło, że opłaca się być chrześcijaninem, a kiedy się nim stawali, finansowali misje chrystianizacyjne i fundowali kościoły oraz klasztory.
Po trzecie, chrześcijaństwo było rozwinięte w strukturach i zjednoczone w celu, nawet jeśli Rzym sprzeczał się z Konstantynopolem o sprawy obrządku czy też o to, która stolica jest ważniejsza.
Po czwarte, wielu władców postawiło sobie za cel chrystianizować swoich poddanych i co trzeba przyznać, nie zawsze robili w imię miłości bliźniego swego, a często nawet ogniem i mieczem. Tutaj przytoczę chociażby Karola Wielkiego.
Pogaństwo natomiast, mimo swojego kolorytu i różnorodności było na straconej pozycji, bo…
Po pierwsze, nie było jednolite i nie miało rozwiniętych struktur. Każde plemię, każdy kraik miał swoje bóstwa i nie mieszał się do bóstw sąsiadów.
Po drugie, pogańscy władcy przechodzili na chrześcijaństwo i nakazywali to swoim poddanym.
Po trzecie, nie było wspólnego działania między poganami.
Po czwarte, wielu pogan nie miało wojska, pieniędzy i władzy.
Po piąte, większość pogan była analfabetami i nie miała szans w zderzeniu z kulturą uczoną.
Ale mimo tego obie kultury wpływały na siebie i wpływają do dzisiaj. Pozostałościami po tamtych czasach są takie tradycje jak: śmigus dyngus, wianki na Sobótkę czy kolędnicy.
Poza tym we wczesnym średniowieczu trudno jest mówić o czystym chrześcijaństwie czy pogaństwie. Najwłaściwsze słowo to pogano – chrześcijanie. Kim byli? Tymi, którzy nie za bardzo wiedzieli dlaczego nagle stali się z politeistów, monoteistami i praktykowali religię na dwie strony. Niedzielna msza rano, a święty gaik po południu.
Oczywiście nie zawsze wszystko szło gładko, wielu misjonarzy zginęło śmiercią męczeńską za to, że zbezcześciło miejsce kultu pogańskiego, np. nasz św. Wojciech. Nie wszystkie plemiona łatwo godziły się na porzucenie wiary przodków np. Prusowie czy Litwini. Ale w państwach, gdzie władcy przechodzili na chrześcijaństwo, misje były łatwiejsze bo miały błogosławieństwo od przywódcy.
I tak w miejsce starych kultów stawiano nowe świątynie, zachęcano pogano – chrześcijan do udziału w nowym obrządku przez wplatanie ich rodzimych tradycji. Do tego kapłani wykonywali różne dziwne gesty i mówili podczas nabożeństw w niezrozumiałym języku (łacina), co uwiarygodniało ich w oczach nowych wiernych. Kapłani powinni tak robić, nie powinni wszystkiego wyjaśniać od razu. Ale to też wynikało z tego, że wielu księży i misjonarzy nie było za dobrze wykształconych lub wywodziło się wprost z plemienia, więc przemycali do Kościoła swoje tradycje i sposób postrzegania świata.
Dlatego w pierwszych wiekach średniowiecza nawet okrzepłe w strukturach chrześcijaństwo było lokalnie różnorodne i dostosowywało się do miejscowego świata. A jaki był ten pogano – chrześcijanin? Pewnie szczęśliwszy niż my, bo nie obowiązywała go poprawność polityczna. Ale tak zupełnie serio, to był zabobonny i zabezpieczał się jak mógł przez nieszczęściem, wierzący w Boga, ale nie wykluczający istot nadprzyrodzonych typu – rusałki i inne strachy. Szukający bohaterów, których znajdował w świętych, przez co rozwinął się kult relikwii, no i pamiętający o śmierci – Memento Mori.
W następnym odcinku o Memento Mori i kulcie relikwii.
Ale, że nie ma czegoś takiego w historii, jak próżnia, to na tych zgliszczach rozwijało się w najlepsze chrześcijaństwo przeplatające się z pogaństwem.
Chrześcijaństwo w tym wszystkim miało silniejszą pozycję z kilku powodów. Po pierwsze stało na straży kultury uczonej, czyli jako jedyne wychodziło myślowo poza własne podwórko.
Po drugie, bywało na salonach, gdzie wiele koronowanych głów stwierdziło, że opłaca się być chrześcijaninem, a kiedy się nim stawali, finansowali misje chrystianizacyjne i fundowali kościoły oraz klasztory.
Po trzecie, chrześcijaństwo było rozwinięte w strukturach i zjednoczone w celu, nawet jeśli Rzym sprzeczał się z Konstantynopolem o sprawy obrządku czy też o to, która stolica jest ważniejsza.
Po czwarte, wielu władców postawiło sobie za cel chrystianizować swoich poddanych i co trzeba przyznać, nie zawsze robili w imię miłości bliźniego swego, a często nawet ogniem i mieczem. Tutaj przytoczę chociażby Karola Wielkiego.
Pogaństwo natomiast, mimo swojego kolorytu i różnorodności było na straconej pozycji, bo…
Po pierwsze, nie było jednolite i nie miało rozwiniętych struktur. Każde plemię, każdy kraik miał swoje bóstwa i nie mieszał się do bóstw sąsiadów.
Po drugie, pogańscy władcy przechodzili na chrześcijaństwo i nakazywali to swoim poddanym.
Po trzecie, nie było wspólnego działania między poganami.
Po czwarte, wielu pogan nie miało wojska, pieniędzy i władzy.
Po piąte, większość pogan była analfabetami i nie miała szans w zderzeniu z kulturą uczoną.
Ale mimo tego obie kultury wpływały na siebie i wpływają do dzisiaj. Pozostałościami po tamtych czasach są takie tradycje jak: śmigus dyngus, wianki na Sobótkę czy kolędnicy.
Poza tym we wczesnym średniowieczu trudno jest mówić o czystym chrześcijaństwie czy pogaństwie. Najwłaściwsze słowo to pogano – chrześcijanie. Kim byli? Tymi, którzy nie za bardzo wiedzieli dlaczego nagle stali się z politeistów, monoteistami i praktykowali religię na dwie strony. Niedzielna msza rano, a święty gaik po południu.
Oczywiście nie zawsze wszystko szło gładko, wielu misjonarzy zginęło śmiercią męczeńską za to, że zbezcześciło miejsce kultu pogańskiego, np. nasz św. Wojciech. Nie wszystkie plemiona łatwo godziły się na porzucenie wiary przodków np. Prusowie czy Litwini. Ale w państwach, gdzie władcy przechodzili na chrześcijaństwo, misje były łatwiejsze bo miały błogosławieństwo od przywódcy.
I tak w miejsce starych kultów stawiano nowe świątynie, zachęcano pogano – chrześcijan do udziału w nowym obrządku przez wplatanie ich rodzimych tradycji. Do tego kapłani wykonywali różne dziwne gesty i mówili podczas nabożeństw w niezrozumiałym języku (łacina), co uwiarygodniało ich w oczach nowych wiernych. Kapłani powinni tak robić, nie powinni wszystkiego wyjaśniać od razu. Ale to też wynikało z tego, że wielu księży i misjonarzy nie było za dobrze wykształconych lub wywodziło się wprost z plemienia, więc przemycali do Kościoła swoje tradycje i sposób postrzegania świata.
Dlatego w pierwszych wiekach średniowiecza nawet okrzepłe w strukturach chrześcijaństwo było lokalnie różnorodne i dostosowywało się do miejscowego świata. A jaki był ten pogano – chrześcijanin? Pewnie szczęśliwszy niż my, bo nie obowiązywała go poprawność polityczna. Ale tak zupełnie serio, to był zabobonny i zabezpieczał się jak mógł przez nieszczęściem, wierzący w Boga, ale nie wykluczający istot nadprzyrodzonych typu – rusałki i inne strachy. Szukający bohaterów, których znajdował w świętych, przez co rozwinął się kult relikwii, no i pamiętający o śmierci – Memento Mori.
W następnym odcinku o Memento Mori i kulcie relikwii.
Komentarze
Prześlij komentarz