Kłótnia - opowiadanie z 2013 roku odc.3
Święto uczelni oglądała od strony widza i stwierdziła, że całkiem
nieźle im wyszło. Zasmuciła się lekko na myśl o tym, że nie ma ludzi
niezastąpionych. Jagoda wypadła bardzo dobrze jako konferansjerka. Dobrali
zespoły i imprezy. Było jej miło gdy zauważyła, że niektóre jej pomysły również
znalazły miejsce w scenariuszu. Niestety nie ona je organizowała. Westchnęła i
wróciła do książki.
Siedziała w bibliotece i starała się zrobić referat na zajęcia,
ale cały czas miała w głowie świętowanie. Nawet Jarek ze swoją grupą mieli
swoje pięć minut. Teksty piosenek były żałosne, ale przypadły do gustu pijanemu
ogółowi. Ponownie westchnęła.
- Masz jakiś problem? – usłyszała znajomy głos i odwróciła się
gwałtownie. Przy stoliku obok siedział przewodnik stada.
- Nie, nie mam żadnych problemów – powiedziała zimno i odwróciła
się do niego plecami.
- Cały czas wzdychasz i mam
wrażenie, że nie przeczytałaś ani linijki – mówił nie zważając na to, że ona go
ignoruje.
- Rozmawiałem o tobie z różnymi ludźmi, nawet z twoimi
współlokatorkami.
Prychnęła.
- Najwidoczniej się pomyliłem. Mówiłaś prawdę, masz najwyższą
średnią, stypendium i wiele sukcesów w sporcie. Chociaż twoje zachowanie
czasami pozostawia wiele do życzenia, stwierdziłem, że możesz do nas wrócić.
Odwróciła się do niego i powiedziała sarkastycznie:
- Niemożliwe, wielki „szef” mi wybaczył, a to tylko dlatego, że po
wnikliwym śledztwie okazało się, że jednak nie kłamałam.
Spojrzała na niego zimno:
- Bez łaski, obejdzie się. Nie muszę być wszędzie.
Wzruszył ramionami.
- Jak chcesz, chciałem ci dać drugą szansę, ale skoro tak
podchodzisz do tego, to trudno. Do zobaczenia.
Wstał i sobie poszedł. Łucji nie udało się napisać referatu.
Weszła do sali, gdzie odbywało się spotkanie samorządu i ku jej
zdziwieniu wszyscy się ucieszyli i bili brawo na jej powrót.
Długo myślała o tym czy ponownie zająć się pracą na rzecz
studentów i szkoły i stwierdziła, że żałowałaby do końca życia jakby nie spróbowała.
Przewodnik stada nie klaskał i nawet się nie cieszył, powiedział
tylko.
- Mam nadzieje, że teraz jakoś będziemy współpracować.
Miała już na końcu języka ciętą odpowiedź, ale powiedziała:
- Ja też mam taką nadzieję.
I rzeczywiście było to wyjątkowo spokojne spotkanie.
Biegła korytarzem dzierżąc w rękach wielkie arkusze papieru i
bardziej zastanawiała się nad tym żeby
ich nie upuścić niż gdzie szła. Wpadła na kogoś.
- Przepraszam – ukucnęła i zaczęła zbierać rozsypane rzeczy.
- Witaj Łucjo – usłyszała. Poderwała głowę, nad nią stał Jarek.
- Cześć – odparła i podniosła się. Chciała go wyminąć, ale złapał
ją za ramię.
- Nawet nie porozmawiasz?
- Nie mam czasu – odrzekła.
- Słuchaj – zaczął.
- Mów szybko – powiedziała zniecierpliwiona – ja naprawdę się
śpieszę.
- Może byśmy się spotkali?
- Nie sądzę – wyrwała ramię i odeszła szybko.
Pędziła na rozstrzygniecie konkursu plastycznego i to ona
dzierżyła wszystkie prace. Odkąd wróciła do zespołu, nie chciała mieć żadnych
wpadek. Zdyszana weszła do sali.
- Jesteś wreszcie – ucieszył się Bartek – co cię zatrzymało?
- Nic ważnego.
- Nie powinnaś się spóźniać – usłyszała głos przewodnika stada.
- Wiem – odparła – przepraszam, ale to było niezależne ode mnie.
Impreza skończyła się późnym wieczorem.
- Może cię podwiozę – powiedział Michał.
- Nie dziękuję – odparła Łucja i złapała się na tym, że pierwszy
raz pomyślała o nim po imieniu. Spojrzała na niego zaskoczona a on się
uśmiechnął.
- Może jednak się skusisz? Nie jest ciekawie o tej porze na ulicy.
- No dobrze – odparła w końcu.
Wsiadła do jego samochodu i ruszyli.
- Szkoda, że nie mogę sobie przypomnieć jak tańczyłam przed twoją
maską – powiedziała.
- Nie masz czego żałować, chyba, że chcesz zapisać się do klubu go
– go.
- Było aż tak źle? – zaśmiała się.
- Tak – on o dziwo też się roześmiał. Spojrzała na niego z
sympatią.
- Czemu mi się przyglądasz? – spytał.
- Bo myślałam, że ty nie umiesz się śmiać…
Znowu się zaśmiał.
- To, że nie rżę z głupot nie oznacza, że nie mam poczucia humoru.
- Wytykasz mi? – powiedziała oburzona.
- Trochę – uśmiechnął się do niej. Zauważyła, że jego szare oczy
nie były już takie zimne. – No jesteśmy na miejscu, miłej nocy życzę.
- Dziękuję – odparła i wysiadła z samochodu.
Weszła do mieszkania, nie było nikogo. Dziewczyny poszły na jakiś
koncert i miały wrócić późno. Łucja położyła się na łóżku i zamyśliła.
Niby nic się nie zmieniło, ale jednak tak wiele. Nie broniła się
przed obrazami przewijającymi jej się przed oczami, było w nich dużo szarych
oczu i charakterystyczny uśmieszek. Jak to się stało, że zaczął jej się
podobać? Usiadła przerażona.
- To nie może być prawda, każdy inny, ale nie on. – opadła na
poduszki i jęknęła.
Gdy wróciły dziewczyny już spała.
Przez następne dni próbowała zdusić nowe uczucie, ale
bezskutecznie. Starała się go unikać, ale ten jak na złość ciągle na nią
wpadał. Mało tego, chciał rozmawiać i to nie tylko na temat pracy samorządu.
Wyjąkiwała wtedy kilka zdań i uciekała wykręcając się innymi zajęciami.
Zbliżała się sesja, więc siedziała w bibliotece nad książkami
ucząc się do egzaminów i oczywiście zawsze siadał koło niej. Nic nie mówił
tylko uśmiechał się ciepło na powitanie i zatapiał nos w podręczniku. Łucja nie
potrafiła się skupić, czytała linijki po kilka razy, w końcu rezygnowała i
wychodziła z biblioteki.
- Jak tak dalej pójdzie, nie zadam egzaminów i przyniosę wstyd
rodzinie – mruczała pod nosem idąc do kawiarni, aby tam choć trochę poczytać.
Na spotkanie samorządu szła jak na skazanie. Było to jedno z
ostatnich przed wakacjami. Mieli przygotować imprezę kończącą rok akademicki.
Coraz trudniej było jej przebywać z nieznośnym Michałem,
zwłaszcza, że często na nią patrzył i uśmiechał się pod nosem. Łucja była
rozkojarzona i nie słuchała. Całe spotkanie przesiedziała i patrzyła w okno. Na
szczęście odkąd zakopała topór wojenny z Michałem, nie zaczepiał jej i nie
prowokował.
Gdy zebranie dobiegło końca, chciała wyjść jak najszybciej, aby
nie musieć go oglądać. Ten jak na złość powiedział głośno.
- Łucja zostań chwilę, chcę z tobą zamienić kilka słów.
- Czy to naprawdę pilne?
- Tak – jego głos zabrzmiał nienaturalnie ostro. Spojrzała mu w
oczy, a w nich coś się tliło. Nie umiała
zdefiniować co.
- Czego chcesz? – spytała jak zostali sami. Michał podszedł do
niej, a jej zabrakło powietrza.
- Zdaje sobie sprawę, że nie chciałaś ze mną rozmawiać jak się
kłóciliśmy, ale czemu teraz mnie unikasz jest niepojęte. Zwłaszcza, że jeszcze
kilka tygodni temu było normalnie. Co się stało?
- Nie wiem o czym mówisz – powiedziała szybko – nie widzę różnicy
w naszych stosunkach. Są takie jak były, łączy nas samorząd i nic więcej.
Popatrzył na nią smutno.
- Tylko samorząd?
- A co jeszcze? – zaatakowała go.
Nie odpowiedział tylko stanął bardzo blisko, prawie się dotykali.
Łucja wstrzymała oddech. I wtedy on mruknął.
- Myślę, że doskonale wiesz co jeszcze – i pocałował ją. Łucję
wmurowało w posadzkę. Nie spodziewała się tego po nim. Zaskoczył ją zupełnie.
Myślała, że takie typy jak on nie są aż tak odważne. Że znajdują sobie
dziewczyny tak samo poważne jak on i…
Objął ją mocno i przyciągnął do siebie. Dopiero wtedy Łucja oddała
pocałunek. Michał tak jakby odetchnął z ulgą. Jakby bał się odtrącenia.
- No tak – mruknęła Łucja, gdy ją puścił – tego się nie
spodziewałam. Przyznaję zaskoczyłeś mnie.
I uciekła. Zerwała się do biegu z miejsca, potrąciła kilka krzeseł
i trzasnęła drzwiami. Michał uśmiechnął się szeroko i odetchnął. Wiele się po
niej spodziewał, ale nie tego, że jest nieśmiała.
Łucja wpadła do mieszania jak burza i zamknęła się w pokoju. Po chwili weszły Ola
z Alą. Usiadły naprzeciw niej i powiedziały.
- Opowiadaj, co się stało.
Łucja czerwona jak burak mruknęła.
- Przewodnik stada mnie pocałował.
- Co?! – krzyknęły obie.
- Normalnie podszedł i nie był już taki poważny i niedostępny.
Tylko mnie pocałował, z zaskoczenia.
- A ty co?
- No jak to co? Rozpłynęłam się jak masło. O matko, ja mu się na
oczy nie pokażę.
- A to czemu? Czyżbyś strzeliła jakąś gafę?
- Nie, tylko ja się boję, że on będzie chciał mnie… - wygięła
palce.
- Poderwać? Uwieść? – zgadywały dziewczyny.
-Sama nie wiem. Nie wyobrażam sobie, że podobam się temu
sztywniakowi.
- Ale tobie on się podoba. – stwierdziła Ala.
- No fakt – powiedziała Łucja kwaśno.
- Ja myślę, że ty chcesz na siłę sobie go obrzydzić – powiedziała
Ola – bo boisz się, że cię rzuci jak Jarek. A mi się wydaje, że Michał jest
innego pokroju niż tamta niedoszła gwiazda rocka.
Łucja w duchu przyznała jej rację, ale głośno tego nie
powiedziała.
Miała chaos w głowie, nie spodziewała się, że Michał tak postąpi.
Myślała, że jakoś dotrwa do końca roku a potem, przez wakacje znajdzie inny
obiekt westchnień. Miała chaos w głowie.
Przez kilka dni nie miała problemu z unikaniem go, bo uczyła się w
domu, ale czasami musiała wyjść do biblioteki po brakujące podręczniki.
I spotkała go w holu, w pierwszym odruchu chciała uciec, ale on
szybko podszedł do niej i złapał ją za rękę. Tak jakby się bał, że rzeczywiście
ucieknie.
- Nareszcie wyszłaś z dziupli – uśmiechnął się szeroko – myślałem,
że zabarykadowałaś się i ukrywasz przede mną.
- Nie nabijaj się ze mnie – warknęła.
- Ja się nie nabijam – powiedział i pocałował ją w publicznej
bibliotece na oczach wielu ludzi. Oderwał się od jej ust i szepnął.
- Jeżeli myślisz, że jesteś w stanie uciec ode mnie, to się grubo
mylisz. Chyba poznałaś mnie przez ten rok, wiesz, że potrafię osiągnąć to czego
chce. – pocałował ją – a chcę ciebie.
Łucja patrzyła mu w oczy i niedowierzała.
- Oszalałeś – zdołała wydukać.
- Możliwe – mruknął i uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem – ale
na twoim punkcie. A teraz pójdziemy gdzieś i opowiesz mi czemu zamykasz się na
moje uczucie.
- Ale – przerwał jej pocałunkiem.
- Żadnego, ale – wziął ją za rękę i poszli do parku.
Nie wiedziała, jak on to zrobił, ale powiedziała mu o Jarku, o
lęku przed zerwaniem, o tym, że nie jest pewna siebie, i że maskuje to
aktywnością w samorządzie czy dobrymi ocenami.
- I taka jest prawda – mruknęła przytulona do niego.
Milczeli przez długą chwilę, w końcu Michał powiedział
- Teraz już będzie dobrze, teraz będziesz ze mną, a ja nie pozwolę
ci odejść – pocałował ją. A ona uwierzyła w każde wypowiadane przez niego
słowo.
koniec
Komentarze
Prześlij komentarz